sobota, 5 października 2019

Szczujnia z Woronicza nokautuje szczwalnię z Wredniczej!

Właśnie Słońce zachodziło krwawo z resztką nadziei, gdy towarzyszący temu konaniu wicher historii przygnał ku naszym uszom, bo brnąłem przez nadbużańskie oczerety ze znajomym, dramatyczny zew milionów gardeł: RAAATUUUNKUUU! Skandowany we wszystkich językach. Chórowi przerażonych i zdesperowanych nieszczęśników przewodził rapsodyczny lament koryfeuszki Grety: “Jak śmiecie!” A wicher niósł echem: “śmiecie, śmiecie, śmiecie!”. Przekrzykując ryk nawałnicy znajomy wskazał gestem w stronę Warszawy. – Patrz pan, oni tam biorą się za łby, a nie wiadomo czy świat przetrwa do jutra. I po diabła odmieniać przez wszystkie przypadki dwa nazwiska, Banasia i tego zdegenerowanego pomiotła, jak jej tam, nie pamiętam, gdy Gwiazda Śmierci już zawisła nad Ziemią? Czeka nas Armagedon! Przekornie zripostowałem wówczas, że ludzkość właściwie od zarania oczekuje na koniec świata. I podatna jest na rozmaite znaki zwiastujące kres istnienia i katastroficzne przepowiednie. Apokalipsa, wierszyki Nostradamusa, kalendarz Majów, przełomy wieków i mileniów, zderzenie z meteorytem, wchłonięcie przez czarną dziurę, inwazja kosmitów, wojna nuklearna, zaraza, potop, zlodowacenie,ocieplenie i wyginięcie pszczół… Homofobii dodają do rejestru związki jednopłciowe. Najnowszym wzmożeniem awangardy progresu i demokracji jest ratowanie klimatu przed trującymi wyziewami, czyli emisją CO2 do atmosfery. Precz z węglem i ropą! Żadnej lampy, żadnej świcy! Wyłącznie odnawialne źródła energii! Maseczki i szpunty filtrujące na usta, nosy i inne wyloty gazów człowieczych! A przy okazji szlaban dla foliowych torebek i plastikowych słomek, chyba rurek, do nadmuchiwania żab… Ufff! No i obnażyłem swe ciemnogrodzkie poglądy. Jako zatwardziały kołtun nie boję się Armagedonu. Może dlatego, że stadne jeremiady coraz bardziej mnie bawią, gdyż ten sznyt od dawna obserwuję w zachowaniach indywidualnych i zbiorowych nastolatek, massa tabulettae ruchów ekologicznych. Empatyczne podlotki z równym przejęciem urządzają pogrzeby padłym ptaszkom, jak i piszczą w trakcie strajków klimatycznych. One także stanowią wymarzoną publiczność wszelkich teleturniejów. I tak trwa sztafeta pokoleń, bowiem ich mamy i babcie jodłując spazmatycznie ściągały staniki na koncertach kapel rockowych. Oczywiście lepiej, że dorastające dziewczęta(chłopcy zresztą też) przejmują się losem Ziemi i przy okazji trochę przyszłością Ziemian, choć bez przesady, niż miałyby kopiować anarchistyczne wzorce(?) hippisów i rozmaitych późniejszych subkultur, zwłaszcza, że większości z wiekiem egzaltacja mija. I nawet znów jedzą mięso. Ba, niektóre wyrastają na damy. A propos dam. Pani Małgorzata Kidawa-Błońska z iście salonową poprawnością skarciła dziennikarkę telewizji publicznej za zadawanie niestosownych pytań. Reporterka chciała się dowiedzieć, jak pani marszałek czuje się na jednej liście wyborczej z pewną rozwydrzoną skandalistką(dziennikarka wymieniła tylko jej nazwisko, epitety są moje). - Pani, jako pracownica TVP, jest ostatnią osobą uprawnioną do oceny mojej etyki - rzuciła nie podnosząc głosu tonem Anieli Dulskiej krytykującej niemoralną lokatorkę, prawnuczka prezydenta Wojciechowskiego. Co klasa, to klasa. Ostatnio w ogóle telewizja publiczna jest doceniana przez elyty za skuteczność. Otóż wedle opinii środowisk opozycyjnych właśnie ekipie prezesa Jacka Kurskiego zjednoczona prawica zawdzięcza wysokie notowania w sondażach. Szczujnia z Woronicza brutalnie łamiąc kodeks medialny gloryfikuje reżim z Nowogrodzkiej i tendencyjnie, a zarazem kłamliwie oczernia awangardę progresu. Praktycznie jest nieustającym darmowym spotem przedwyborczym Prawa i Sprawiedliwości oraz hejtem na KOPO. A na takie łamanie zasad są paragrafy, o czym wciąż przypomina zawistna szczwalnia z Wredniczej, która utraciła swą indoktrynacyjną hegemonię. Wbrew pozorom nie zamierzam bynajmniej polemizować z ową oceną TVP głoszoną przez hucpiarzy uprawiających chamówę propagandową w tak zwanych, lubię ten żart, wolnych mediach, czyli w istocie w generatorach rzeczywistości urojonej. Co więcej sam mógłbym wypichcić krytyczny artykuł albo i pamflet na jej temat. Chcę jedynie zwrócić uwagę na dwa aspekty tej nagonki. Opozycja nerwowo szuka usprawiedliwienia swej niemocy. Ale zamiast upatrywać marnej kondycji w nieporadności własnych szeregów, obwinia za ten stan TVP. A przecież poczynając od wyborów w 2015 roku te same salonowe autorytety donosiły z satysfakcją, że oglądalność reżymowej telewizji spada na łeb, na szyję. Kwiat polskiego aktorstwa bojkotował tę stację. Opole nie chciało wraz z nią organizować Festiwalu Polskiej Piosenki. Przyzwoitych dziennikarzy wylewano z Woronicza na zbity pysk. Inni odchodzili sami, witani z otwartymi rękoma w wolnych mediach. Jednym słowem ekipa Kurskiego traciła z dnia na dzień rząd dusz. Nawet przyszły morderca prezydenta Gdańska nie oglądał w więzieniu TVP, co mogłoby go podjudzać do zbrodni, tylko TVN. Radio informuje, że zmarł Kornel Morawiecki. Odszedł jeden z ostatnich, co tak Poloneza wodził. Przerywam zaplanowaną narrację… Sekator