niedziela, 22 listopada 2020

Poznaj żyda

 Piotr Augustyniak

Iwona Muszyńska Wiktor Herer - Ubek, który wydał nakaz aresztowania Jana Rodowicza „Anody”. Z rekomendacji Jacka Kuronia został doradcą Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” ds. rolnictwa.

7 stycznia 1949 roku, po wielu dniach brutalnego śledztwa w siedzibie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie zakatowano porucznika Jana Rodowicza "Anodę". Oficjalna wersja - wyskoczył oknem. A teraz ciąg dalszy o pewnym oficerze UB, który ma wiele wspólnego z aresztowaniem polskiego bohatera.

Wiktor Herer urodzony 19 stycznia 1920 w Czerniowcach, podpułkownik Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Jak donosi Wikipedia- pochodził z rodziny żydowskiej. W młodości działał w komunistycznych organizacjach młodzieżowych m.in. Komunistycznym Związku Młodzieży Zachodniej Ukrainy. Była to organizacja sowiecka i wrogo nastawiona do Rzeczypospolitej. Działała na rzecz Lenina i Stalina. Herer studiował m.in. na Wydziale Rolnym Politechniki Lwowskiej, Wydziale Ekonomicznym Instytutu Handlu Radzieckiego we Lwowie i uniwersytecie w Tbilisi. W 1943 skierowano go do 1 Polskiej Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Tam skończył szkołę oficerów polityczno- wychowawczych. Został oficerem polityczno- oświatowym, instruktorem propagandy i lektorem pułku w Ludowym Wojsku Polskim. Od 1944 członek Polskiej Partii Robotniczej.

W 1945 zostaje starszym instruktorem polityczno-wychowawczym w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego. KBW była to organizacja podporządkowana sowieckiej władzy, ale kadrą byli Polacy i osoby kiedyś posiadając polskie obywatelstwo. Herer już w 1945 roku, jako porucznik, rozpoczął karierę w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego. Z rekomendacji „bestii z UB”, lub jak kto woli „krwawej Julii”, samej Julii Brystigerowej objął stanowisko zastępcy kierownika Wydziału IV Departamentu V. W maju 1946 został p.o. naczelnika, a następnie naczelnikiem tego wydziału. W 1948 to właśnie UBek Herer wydał nakaz aresztowania Jana Rodowicza „Anody”.W Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego nadzór nad środowiskiem młodych Powstańców sprawował Wydział IV Departamentu V. Herer uchodził za człowieka szczególnie sprawnego w szykanowaniu i zwalczaniu byłych Powstańców Warszawskich. Dzieje.pl piszą: „Spośród szczególnie szkodliwych informatorów można wymienić m.in. zwerbowanego przez mjr. Wiktora Herera, zasłużonego dla Zgrupowania „Radosław”, Donata Czerewacza „Zarębę”, Adama Abramowicza „Górnika” czy Bronisława Sianoszka „Odwet”. Liczba tych donosicieli nie była jednak duża, a ich współpraca z MBP często, przynajmniej na początku, nie była dobrowolna. Czerewacz był najpierw przesłuchiwany przez mjr. Herera, a Sianoszek został wcześniej skazany na karę śmierci. Z pewnością dano im do zrozumienia, że współpraca pozwoli na uniknięcie kary. Wyjątkiem na ich tle był Adam Abramowicz, który działał przede wszystkim z pobudek materialnych. Do swojego oficera prowadzącego powiedział nawet, że „nie jest filantropem” i za swoje zaangażowanie oczekuje wysokiego wynagrodzenia”. Tak więc oficer MBP Herer łamiąc niektórych „moralne kręgosłupy” odnosił nawet pewne „sukcesy” dla komunizmu. Herer w 1950 objął stanowisko naczelnika Wydziału I w tym samym departamencie MBP. Awansowano go do stopnia podpułkownika.

W styczniu 1952 MBP przekazało go do pracy w Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego. Dano mu ciepły, dobrze płatny stołek, był m.in. zastępcą dyrektora Departamentu Rolnictwa. Po 1956 uzyskał pracę w Instytucie Planowania Komisji Planowania przy Radzie Ministrów. Był jego wicedyrektorem. W 1968 ze względu na pochodzenie żydowskie usunięto go ze stanowiska. Ale dostał na otarcie łez posadkę wykładowcy akademickiego. Ten przykład zadaje kłam obowiązującej propagandzie, która głosiła, że po 1968 roku wszystkie komunizujące osoby pochodzenia żydowskiego wyjechały. Jak widać, niektórych, jak tego byłego podpułkownika UB, przesuwano tylko na inną równie „ciepłą posadkę”. W 1973 uzyskał tytuł naukowy profesora nauk ekonomicznych. W 1980 z rekomendacji Jacka Kuronia został doradcą Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” ds. rolnictwa. W okresie późniejszym pracował m.in. w Zakładzie Badań Statystyczno-Ekonomicznych Głównego Urzędu Statystycznego i Polskiej Akademii Nauk. Herer zmarł 24 marca 2003 i został pochowany na Cmentarzu Północnym w Warszawie.

Wiedza o historii to najskuteczniejsza broń.

Źródło: Wikipedia, dzieje.pl

czwartek, 12 listopada 2020

Pilne

 Zablokowano nam stronę na facebooku na 30 dni. Dlatego dzisiaj założona została druga nasza strona na FB Nowa Sztafeta.

środa, 4 listopada 2020

Oświadczenie Zarządu RNR Falanga.

 Na ostatnim zebraniu osób należących do naszej organizacji podjęto następujące decyzje : 

1.Podjeliśmy decyzję o zmianie siedziby i otwarciu oficjalnego biura naszej organizacji.

2.Nastąpiła zmiana zespołu redakcyjnego naszego bloga, w przyszłym roku zostanie utworzona  strona  

   na miejsce bloga.

3.Ustalono symbol jakim będzie posługiwało się nasze stowarzyszenie .Symbol będzie nawiązywał do symboli antykomunistycznych  Hiszpańskich Nacjonalistów i zwolenników monarchii.

   Jarosław Rokita

niedziela, 1 listopada 2020

CO TO JEST ANTIFA




 Przypominam że dzisiaj o godzinie 17.00 odbędzie się zebranie RNR Falanga Tam gdzie zawsze. Obecność obowiązkowa.


 

Święta wojna w imię Życia


To co niepokoi, to uliczna bierność pro-life. W tej sprawie trzeba działać holistycznie – łączyć nacisk prawny (dobra robota!) z naciskiem ulicznym. Bronić fizycznie ciężarówek pro-life, robić kontry do marszy aborterek i ich sympatyków. Robić własne graffiti, wrzuty, zrywać ich plakaty, flagi.


Wiele osób mówi że po ewentualnej zmianie rządu w wyborach, może przechylić się w drugą stronę i będzie skrajna liberalizacja, zezwolenie na mordowanie dzieci na życzenie… Jest to całkiem prawdopodobne – np. jeśli w U$A wygra kandydat demokratów i sypnie kasą oraz będzie ostry nacisk polityczny. To nie znaczy, że mamy odpuścić, jak chcą tego zdrajcy „kato”liberałowie i różni renegaci. To znaczy, że mamy przygotować się na wojnę i w niej uczestniczyć. Nacjonaliści muszą działać jako niezależna siła polityczna – niezależna od PiS i szykująca się na jego upadek.


Koniec bezkarności ulicznych cweli z antify i agresywnych feministek. Jest prawo do obrony. Gaz to broń legalna. Jak można dopuszczać, by takie śmiecie bezkarnie obrażały ludzi na pikietach pro-life? Atakowały bezkarnie samochody ze zdjęciami ukazującymi zbrodnię aborcji itd? Po co robić z siebie ofiary? To jest wojna i trzeba wybrać stronę – naprawdę, większość ludzi o poglądach pro-life nie ma nic przeciwko fizycznej obronie i kontrataku przeciw zwolennikom aborcji. W tzw. polityce ulicznej liczy się siła. Społeczeństwo szanuje silnych, a nie ludzi pozujących na ofiary losu – na tym zasadza się trwanie, obalanie i powstawanie każdej władzy politycznej.


Jeżeli podczas demonstracji pro-life jesteś opluwany, popychany, szarpany przez zwolenników aborcji – pryskaj po oczach gazem pieprzowym. Jeżeli jesteś atakowany masz prawo użyć wszelkich środków: pięścią po ryju, teleskopem czymkolwiek – masz prawo się bronić!


Tradycja wszystkich kultur świata nakazuje stawać w obronie słabych i tych, którym grozi śmierć. Nienarodzone dzieci nie mają jak się obronić – musimy robić to my – ludzie sumienia, świadomi tego, o co walczymy. I świadomi, że walczymy z potężnymi siłami międzynarodowego kapitału – przemysł aborcyjny to olbrzymi biznes i cała gałąź gospodarki, przynosząca zarządzającym nią potężnym burżujom olbrzymie zyski. Oni nie cofną się by kontynuować swój zbrodniczy proceder. My też nie może

niedziela, 27 września 2020


 

Adam Gmurczyk: Eksperyment Totalitaryzm

 Adam Gmurczyk: Eksperyment Totalitaryzm

Ostatnia aktualizacja: 27 września 2020 | Komentarzy | 1 Odsłon

Udostępnij 

Zacznijmy od truizmu. Świat się zmienił. A raczej świat nam zmieniono, bo to stwierdzenie bardziej odpowiada stanowi faktycznemu. Narzucono nam nowe postrzeganie rzeczywistości, nowe zachowania. Jednego dnia patrzyliśmy na życie oczami własnych dążeń, by następnego ranka dowiedzieć się, że nie mają one żadnego znaczenia, nawet dla nas samych. Czemu? Bo nam szkodzą. Bo gdzieś tam czyha niewidzialne gołym okiem niebezpieczeństwo, wirus-zabójca, który może poważnie przetrzebić ludzką gromadkę. A zatem nasze homosapiensowe zgromadzenie potrzebuje pomocnej dłoni i życzliwych acz twardych decyzji, by z tej zapowiadanej hekatomby wyjść cało. Ale tylko wyjść – bez tego całego bagażu dążeń i pragnień, które czynią nas ludźmi w pełnym tego słowa znaczeniu.


To nic, że takich wirusów od narodzenia człowieka pojawiało się więcej, niż cyfr ma liczba pi po przecinku, a ludzkość jak żyła, tak żyje – w przeciwieństwie do dinozaurów. To nic, że w tych szczęśliwych krajach, do których pomocna ręka z kluczem do lockdownu nie sięgnęła, nie dzieje się nic złego, a przynajmniej nie więcej złego, niż w krainach szczęśliwej maskowości. To nic, że trzeźwy umysł i bystre oko widzi, korzystając z ogólnie dostępnych danych (i to nawet tych podkręcanych przez zbawców świata), że ów morderczy w opisie coronawirus przegrywa nie tylko z rakiem czy grypą, ale nawet ze zgonami z powodu obżarstwa czy jazdy pod wpływem. To wszystko nic, nieważne. Bo dobrotliwi panowie postanowili teraz, że najgorszy jest COVID-19. Słowo-klucz to „teraz”. Bo za jakiś czas dowiemy się, że wirusa niet.


Przybył i wybył, a ślad po nim głuchy zaginął, jak po obietnicach wyborczych pierwszej z brzegu partii demokratycznej. Ale – to pewne, jak noc i dzień – będą następne „śmiertelne zagrożenia”. Może katastrofa klimatyczna, może inwazja mrówek-ludojadów. I kolejne absurdalne restrykcje, zakazy i nakazy. Zamiast maseczek być może będą to czapki z folii aluminiowej, chroniące przed kosmicznym promieniowaniem, lub też klaskanie na melodię Międzynarodówki, gdyż jak (nie) wiadomo – jeszcze, oczywiście – ścinają się od tego jaja na patelni. Pole do pomysłów i wymysłów jest zaiste ogromne.


Bo w tym wszystkim nie chodzi o prawdę, fakty czy nasze w dowolny nawet sposób pojmowane bezpieczeństwo. Chodzi o zmianę. Chodzi o zamianę. Chodzi o kontrolę. Całkowitą, globalną i bezwzględną. Testowanie ludzkiej wytrzymałości na najbardziej absurdalne rozkazy i kierowanie ludzkiego życia na tory, które demoliberalny totalitaryzm może kontrolować w sposób pełny. I oto on: totalny eksperyment totalitaryzmu praktycznego. Spójrzmy na jego realizacje: ograniczenie i poddanie nadzorowi realnych kontaktów międzyludzkich i wepchnięcie życia wspólnotowego do sieci, do mediów ironicznie nazywanych społecznościowymi, z ich cenzurą i kontrolą, o jakiej marzył Lenin, ale której nie zdołał wprowadzić nawet Stalin; regulacja życia religijnego poprzez zamykanie kościołów bądź ograniczanie dostępu do nich; centralne sterowanie poszczególnymi gałęziami gospodarki i finansami, w sposób znany dotąd wyłącznie w grach strategicznych typu „zbuduj sobie imperium”; odcinanie całych krajów od reszty świata; policja – broń Boże polityczna, mamy przecież wolność, która wylewa nam się uszami – z nieograniczonymi uprawnieniami „dla ochrony życia i zdrowia ludzkości”, wyuczona, by najpierw strzelać (karami finansowymi albo kulami), a pytać dopiero potem. Oczywiście, próby zbudowania takiej rzeczywistości bywały i wcześniej. Ale nigdy z taką siłą – i przede wszystkim: nigdy przy praktycznie całkowitej i potulnej bierności ro­dzaju ludzkiego. Nie weszliśmy teraz na wyższy poziom nowego wspaniałego świata – to już zupełnie nowa dyscyplina.


Stare porzekadło głosi, iż okazja czyni złodzieja. Mitologizacja COVIDA-19 to eksperyment społeczny, którego masowość narodziła się z całkowitego przypadku. Jak w opowieściach z krypty: jeden spróbował szaleju, reszcie spodobał się rezultat, więc potem nażarli się nim wszyscy. Co ciekawe, widać to wyraźnie, ta bezwolność całych społeczeństw najbardziej zaskoczyła samych testujących; bo nawet Szalonemu Kapelusznikowi nie przyszłoby do głowy, że tak łatwo można zamieść pod dywan dwa tysiące lat cywilizacji. A tu proszę, voilà! W kilka tygodni rzucono na ziemię i skopano bez litości to wszystko, z czym nie dali sobie rady ani barbarzyńcy Czyngis-chana, ani Wieczni Tułacze czy nawet amerykańskie bombki pokoju. I dlatego, powtórzmy to mocno, chłodne pożegnanie z coronawirusem, które za jakiś czas bez wątpienia nastąpi, nie będzie ostatecznym przebudzeniem z koszmaru. Bo po nim będą następne i następne. Z różną częstotliwością, inne co do formy, lecz takie same co do istoty. Już oni o to zadbają. O ile tego nie przerwiemy.


Na tym właśnie winniśmy się skupić. Nie na popierdółkach, nawet tak tragikomicznych, lecz i poniżających godność osobistą, jak maseczki. W ramach naturalnego oporu można przecież jeszcze bardziej umasowić pomysł używania w przestrzeni publicznej chociażby chust ze znienawidzoną przez władców, a bliską sercu naszemu symboliką nacjonalistyczną; dowcipna i celna szpila w oko demoliberalnych szaleńców, która już teraz boli ich bardziej, niż rozgrzany pogrzebacz wbity w rzyć pedofila. Owszem, warto czasem odwrócić bieguny i popatrzeć, jak władcy i ich akolici zgrzytają pejsami.


Przede wszystkim jednak nauczmy się rozróżniać rzeczy istotne od drugorzędnych. Skoncentrujmy się na tym, w co tak naprawdę uderza ów totalitarny trend, w te charakteryzujące go działania, które – bez względu na rodzaj straszaka – będą niezmiennie się powtarzać.


A są one dość oczywiste i zamykają się w dążeniu do zniszczenia trzech kluczowych obszarów, którymi są: życie duchowe i religijne, idee i koncepcje życia zbiorowego oraz aktywność społeczno-polityczna. To jest nasze pole bitwy. Co więcej, dobrze je znamy.


Dostrzegamy tu sprzyjający nam paradoks. Obecny agresywny atak na podstawy cywilizacyjne przetrzebił życie publiczne z tych zeskansenizowanych podróbek, które tworzył i hołubił dotąd demoliberalizm.


Udający kapłanów przebierańcy, powtarzający głosem władzy polecenia zamykania świątyń i ewolucję świata duchowego w świat maseczkowy nie odstraszyli wiernych od Boga, a od siebie; bełkotliwe dywagacje na temat przemian i ewolucji systemu demokratycznego w obliczu wprowadzenia w życie oficjalnie obowiązującej filozofii „liczy się tylko przetrwaniane na froncie walki z wirusem” – są dla ludu równie ważne, co opowieść o pikującym gdzieś pod Smoleńskiem młodocianym aktorze, który został krajowym rezydentem Systemu Rezerw Federalnych. Zaś masowe przemarsze rekonstrukcji historycznej, markujące polityczny aktywizm, w obliczu nowych zasad rozpraszania dużych zgromadzeń straciły impet, którym była maskująca pustostan ideowy pozbawiona jakości ilość.


Dynamika dyskretnego totalitaryzmu epoki „przed” zasadzała się na zręcznej manipulacji, której zadaniem było ograniczenie sfery ducha i pobudzenie tendencji konsumpcyjno-hedonistycznych. Walka z tym nie należała do łatwych, i chociaż przesadą byłoby nazwać ją beznadziejną, to w świecie, w którym siły ustanowione budują rzeczywistość poprzez rzucenie wszystkich swoich środków do rozmycia różnicy pomiędzy Dobrem a Złem, good guys mają mocno pod górkę.


W powstającym Nowym Światowym Nieładzie łatwiej nie będzie, za to ciekawiej, bo to jest niczym wyprawa w nieznane i nieprzewidywalne. Naszą busolą są twarde zasady, a w świecie z obowiązkowo zasłoniętą twarzą jedynym jasnym punktem, widzianym nawet z daleka, jest radykalny nacjonalizm. „Chociażbym chodził ciemna doliną, zła się nie ulęknę” – niech to ono się boi.


Adam Gmurczyk


Tekst ukazał się w 161. numerze magazynu „Szczerbiec”. 

czwartek, 24 września 2020

PILNE

 W dniu dzisiejszym Zarząd naszej organizacji podjął decyzję o założeniu konta naszej organizacji na KV serwerze rosyjskim .Spowodowane to jest cenzurą i notorycznym bezpodstawnym blokowaniem naszego konta na facebooku. Dzięki temu będziemy poza ich cenzurą. Poszukujemy chętnych do  zespołu redakcyjnego.

                                      Staszewski

Mamy Trzy Lata Spokoju

 Szanowni Państwo, nie ma się czego obawiać, pamiętacie, mamy trzy lata spokoju. Nawet jeśli to przejdzie przez sejm, to przecież Andrzej „mimo wszystko” Duda tego nie podpisze. Pamiętajcie, mamy trzy lata bo wygrał Andrzej „mimo wszystko” Duda, gdyby wygrał Trzaskowski to dopiero byłoby strasznie.

(Oczywiście nie łudzę się, że Trzaskowski by to zawetował.)

A tak na serio. Być może ta piątka dla zwierząt jest przykrywką do zmiany ustawy kowidowej, którą będą procedować od środy. Zmiany zwanej „bezkarność+”.

Art. 10d. Nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym i bez naruszenia tych obowiązków lub przepisów podjęte działanie nie byłoby możliwe lub byłoby istotnie utrudnione.

                                                                                                     Pukacz 

Ban na Facebooku

 Informuję że mamy kolejny raz zablokowane nasze konto. Kolega Hejniak Waldemar na 30 dni ,kol  Rokita Jarosław na tydzień.

sobota, 12 września 2020

Bandyta Dzierżyński nigdy nie był Polakiem


 11 wrzesień 1877 rok dzień urodzin ŻYDA polskiego pochodzenia, bohatera października, budowniczego jedności partii bolszewików, który był postrachem burżuazji. Ten pseudo Polak podawany jest, tak jak Piłsudski za szlachtę polską. Otóż herb Samsona stworzyli Żydzi, na własne potrzeby z bardzo niskich pobudek. Litwacy, rezuni to ŻYDZI nasłani do gnębienia Polaków, którzy zostali nakazem carskim nagrodzeni mieniem po Polakach, zamordowanych lub wywiezionych na Sybir. Krwawi wykonawcy egzekucji carskich. Sprawcy krepowania rąk drutem kolczastym i grzebania w dołach z wapnem. Żydzi zwykle najeżdżali nagle, całą watahą i mordowali polskich właścicieli ziemskich. Mordercy Polaków, przejmowali ich mienie i nazwiska w wieczyste użytkowanie. Tak żydzi rezuni wysługiwali się dla caratu. Ich pobratyńcy w miastach w ten sam sposób zabierali kamienice a właścicieli wywozili w nieznane. Rzekomo walczyli z polską burżuazją, co na ten czas przez zaborców było dozwolone. Później, sami chętnie wchodzili w buty Panów. Zarządzanie i ekonomia nie była ich mocną stroną. Posiadacze żydowscy kazali pracować w niedziele i święta,  bez wytchnienia. Wyżywali się na pracownikach i z tego powodu kończyli marnie. Tak powstawała żydowska szlachta, spod herbu ”SAMSONA”, podająca się często za Polaków. Żydzi podszywali się, nawet kupowali imiona i nazwiska, tytuły szlacheckie i tworzyli własną historię herbów rodowych, ale już w 1917 roku bolszewicka rewolucja mordowała każdego, kogo popadnie. Żydowska międzynarodówka komunistyczna wzięła górę i wymordowała miliony ludzi. W tym chłopów i robotników, zajmując   jednocześnie posiadane przez nich mienie. Zlikwidowano całą rosyjską inteligencję a wraz z nią właścicieli fabryk i posiadaczy ziemskich, po tym nadchodził czas nędzy i głodu. Lud przejadł zdobycze rewolucji i nie wiadomo było jak żyć żeby  przeżyć. Do kierowania zniszczonymi fabrykami i ludem pracującym, Lenin z Trockim specjalnie  sprowadzili  żydowskich bankierów, przemysłowców i kapitalistów z Ameryki. Tak piszą o sobie TOWARZYSZE !!!

Żadne imię nie było dla burżuazji straszne, oprócz imienia towarzysza Stalina. Największym postrachem i jego stalowym ramieniem był Feliks Dzierżyński. Gdy nastąpił "okres pokoju" towarzysz Dzierżyński nadal , wytrwale niszczył wrogów ludu. Nie znając wytchnienia, nie stroniąc od żadnej szeregowej pracy, walczył mężnie z Judaszami komunizmu - Trockim i Zinowjewem, którzy wprowadzając NEP Lenina, prywatyzują i okradają ludzi radzieckich. Towarzysz Dzierżyński walczy z trudnościami, bohatersko je pokonuje…


 

Człowiek KOWIDIAŃSKI

 „Człowiek Kowidiański - (Kowidianin, Kowidianka) wykształcony w pierwszej połowie 2020 roku odłam społeczeństwa charakteryzujący się całkowitym zanikiem samodzielnego myślenia i racjonalnej oceny sytuacji. Kowidianie (bo tak potocznie się ich nazywa) uzależnieni są od informacji przekazywanych przez ogólnodostępne media (radio, telewizja) niezależnie od tego czy informacje te są zgodne z prawdą czy nie. U Kowidian występuje również bardzo wysoka odporność na fakty, statystyki i opinie ekspertów. Zalecane jest unikanie Kowidian ze względów bezpieczeństwa ponieważ większość z nich wykazuje duże skłonności do agresji wobec osób które próbują otworzyć im oczy aby zobaczyli prawdę i zaczęli samodzielnie myśleć. Jak więc rozpoznać Kowidian wśród milionów ludzi? To proste! Kowidianie na ogół są bardzo wystraszeni i spanikowani więc zasłaniają swoje twarze kawałkiem szmaty lub plastiku! Jednak mimo zagrożenia ze strony Kowidian warto zaryzykować i przedstawić im trochę faktów a może się uda i Homo Covidus zmienią się w Homo Sapiens!

Pozdrawiam😊”

Duża część to covidioci, im już nic nie pomoże.NA POCHYBEL KOWIDIANOM HAHA


wtorek, 18 sierpnia 2020

ŻÓŁTE ŁATY, CHUSTKI, KWIATY


Na mocy rozporządzenia Soboru Luterańskiego w 1215 roku Żydzi musieli nosić żółte łaty, jako ostrzeżenie. Tak widocznie, aby z daleka można było widzieć, czyniących zło - ”ZŁO DZIEJÓW”. Rozporządzenie, nigdy nie zostało odwołane i obowiązuje nadal. Chrześcijanie dla własnej zguby, zaniechali egzekwowania od Żydów, stosowania się do tego rozporządzenia.

Na trzecim Laterańskim Soborze w 1215 roku postanowiono: by wierni mogli już na pierwszy rzut oka poznać Żydów. Uchwalono, żeby dla bezpieczeństwa Żydzi i Saraceni obojga płci - już od 12- go roku życia, we wszystkich chrześcijańskich krajach, w każdym czasie, odróżniali się od wszystkich ludzi żółtym ubraniem (łatą), która z czasem przedstawiana była jako gwiazda żydowskiego bożka Ryfana a z czasem nazwana gwiazdą Dawida. Żydzi wierzą w Saturna (szatana). Żółtą chustkę, żydowskim  kobietom rozkazał nosić Papież Paweł IV w 1555 roku. Żydówki ubierały się na żółto, by ta żółta chustka nie wyróżniała się za bardzo. Normą postępowania Żydów jest Talmud. Nazwa ta oznacza naukę. "Talmud nauczyciele stawiają ponad słowa nauki Tory i samego Boga. Nauka Talmudu dopuszcza czynienie zła. Dla Żyda nauka Tory jest zbyteczna. Talmud jest praktyczny, pomimo że jest antyludzki. Rozwiązuje wiele problemów przy pomocy czynienia zła. Talmud jest zgorszeniem i zagrożeniem dla każdego człowieka a jednocześnie stanowi istotę żydostwa." Żydostwo bez Talmudu jest niemożliwe – nie istnieje. Sekta żydowska powstała 200 lat po narodzeniu Chrystusa a jej jedynym celem było żerowanie na chrześcijaństwie jako żywicielu  i niszczenie chrześcijaństwa jako jedynego wroga. Ale, tylko na grzbiecie chrześcijaństwa żydostwo mogło wejść do wolnych krain szczęśliwej Europy. W takim stanie rzeczy, było wręcz nakazem oznaczanie Żydów, jako tych którzy stanowią żywe zagrożenie dla każdego człowieka, zwłaszcza że ci, ”podstępnie działając przyjmują niczym kameleon różne formy - wykorzystują każdą sposobność aby osiągnąć swój zwodniczy i zbrodniczy cel. Ubierają się na czarno, kłamią, oszukują, kradną, zmieniają nazwiska i jak kameleon (wąż) podają się za kogoś innego, po czym  zabierają własność swojego żywiciela zanim zabiją i odejdą. Przymilają się, ale nie żyją w symbiozie, tylko niszczą i uśmiercają swego pana i  dobroczyńcę. Palą obejścia, zatruwają studnie, szerzą zarazę w powietrzu i wodzie. Przyprawiają o choroby i doprowadzają do śmierci.” Nie wiem, kto pierwszy wpadł na pomysł zrobienia z żonkila symbolu walki żydów, ale był to mistrz metaforyczno-alegoryczny. Żyd przedstawiony został jako żonkil, czyli narcyz miłujący siebie. To roślina w całości trująca. Największe stężenie trucizny jest w cebulkach - tak, już korzenie ma toksyczne. Co więcej, gdzie rośnie żonkil, zatruta jest gleba. Ta biedna roślina sieje trucizną wokół siebie, dlatego nie wolno wokół żonkila siać i sadzić warzyw. Jeśli do wazonu z żonkilami włożysz inne kwiaty, zwiędną, bo oczywiście wodę też zatruje. W zasadzie tam gdzie się pojawia żonkil, jego otoczenie zdycha. GDZIE PRZEJDZIE ŻYD …

Cyt.” Gdzie przejdzie Żyd tam giną lasy, obezrybiają się rzeki, ziemia staje się jałowa, bo wyciśnięta jak cytryna, ludność pozbawiona środków i zubożona, domy zamienione w rudery, fabryki w wytwórnie tandety, handel w oszustwo, rodzina idzie w rozsypkę, kościół pustoszeje, karczma się zapełnia, literatura i sztuka stają się nędzną budą jarmarczną, życie publiczne zamienia się w korupcję, stosunek płci w prostytucję. Biada narodom, które nie poznały się na szaleńcach, lub poznały się za późno”.  (Przyp. Red. „Nędza Galicji" napisana przez S. Szczepanowskiego odpowiada w znacznej części powyższym stosunkom).Ludzie opisali nieuzasadnioną nienawiść Żydów do Polski 

                              Gall Anonim


piątek, 14 sierpnia 2020

 

 

 

Czy Polacy są największymi ofiarami konfliktu demoliberalnego Zachodu z Łukaszenką⁉️


W związku z ostatnimi wyborami na Białorusi zapraszamy do zapoznania  się z artykułem naszego kolegi, Kamila Waćkowskiego, który opisuje  rozbijacką politykę wobec organizacji polskich na Białorusi,  wykorzystywanie ich jako awangardy sił przeciwnych Łukaszence oraz  kompletne zaniechanie propolskiej polityki przez PIS.
"Polska i polityka narodowa wobec Białorusi"
W ostatnią niedzielę odbyły się wybory prezydenckie na Białorusi.  Zachowanie polskojęzycznych polityków było do bólu przewidywalne. Cześć  dawnego KOR-u, związanego z PO atakowało Łukaszenkę za brak  neoliberalnej gospodarki, prywatyzacji i przywilejów dla LGBT, za to  część dawnego KOR-u, skupionego wokół PiS atakowało Łukaszenkę za  prorosyjskość oraz brak demokracji i miłości do USA. Zarówno jedni jak i  drudzy w swoich wynurzeniach nie mówią nic o polskiej mniejszości i ich  prawach. Giedroyciowcy nie zajmują się obroną polskiej mniejszości,  lecz wspieraniem tamtejszych nacjonalistów, którzy kolegują się z  nacjonalistami ukraińskimi i litewskimi. Polskojęzyczni politycy zajmują  się mniejszością polską jedynie wtedy, gdy można wykorzystać ją do  ataków na Łukaszenkę. Z drugiej strony w Polsce jest sporo osób, które  słusznie krytykuje USA, liberalizm, UE, uważa błędnie, że Łukaszenko  wspiera polską mniejszość i tak naprawdę nie ma żadnego problemu. Także i  ta druga postawa jest niewłaściwa.
Polacy na terenach  dzisiejszej Białorusi pojawili się wraz z najazdami litewskimi na ziemie  polskie. Na Białorusi uformowała się większa część tzw. polskiego pasu,  zwarcie zamieszkiwanego przez ludność polską. Polski pas zaczyna się  przy u styku granicy Polski z Białorusią i Litwą, dalej biegnie wzdłuż  granicy białorusko-litewskiej kończąc swój bieg na Łotwie w okolicach  Dyneburga i Rzeżycy. Na odcinku białorusko-litewskim granica fizyczna  istnieje dopiero od 1991 roku. Według niewiarygodnego spisu ludności z  2009 roku na Białorusi mieszka 295 tysięcy Polaków. Polacy stanowią  większość względną w rejonie szczuczyńskim, 46,38%. Rejon granicy z  rejonem orańskim na Litwie (część rejonu, która była przed II Wojną  Światową w Polsce zamieszkiwana jest przez Polaków). Polacy stanowią  większość bezwzględną w rejonie woronowskim 80,77%, który graniczy z  rejonem solecznickim na Litwie, gdzie Polacy stanowią 77,8%.
Żeby  prowadzić jakąkolwiek politykę na Białorusi to trzeba wymieść „kadry”  dyplomatyczne na miejscu. To nie żart. Za rządów PiS Zastępcą Ambasadora  na Białorusi jest Marcin Wojciechowski  . Marcin Wojciechowski to były  polskojęzyczny dziennikarz, polskojęzycznej „Gazety Wyborczej”, także  byłym rzecznikiem Radosława Sikorskiego, gdy Sikorski był szefem MSZ.  Wojciechowski jest typowym ukrainofilem i wyznawcą antypolskiej Doktryny  Giedroycia. Chwalił Lecha Kaczyńskiego, że jest wierny antypolskiej  idei Giedroycia  , Wojciechowski krytykował polskich europosłów za  krytykę przyjaciela „wielkiego” prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Wiktora  Juszczenkę, który gloryfikował Stepana Banderę  . Ażeby usprawnić  działania polskiej dyplomacji należałoby stworzyć polski konsulat w  Lidzie - miejscowość w samym centrum tzw. polskiego pasa.
Zwolennicy Łukaszenki w Polsce mówią, że wspiera on polskość oraz, że  Polacy mogą swobodnie korzystać ze swoich praw. Rzeczywistość jest  jednak inna. Na Białorusi są tylko dwie polskie państwowe szkoły: w  Grodnie i w Wołkowysku. Ciężko znaleźć informacje ażeby działacze polscy  popierający Łukaszenkę wykazywali jakąś większą inicjatywę w działaniu  na rzecz polskości. Nieruchomości wybudowane dla ZPB z pieniędzy  polskiego podatnika zostały zajęte administracyjnie przez władze  białoruskie, które oddały nieruchomości działaczom popierających  Łukaszenkę. Niestety nieruchomości zostały wykorzystane do działalności  komercyjnej  a nie krzewieniu polskości jak Dom Polski w Iwieńcu, który  został przekształcony w komercyjny pasaż handlowy.
W poprzedniej  kadencji PiS twarzą polityki PiS na odcinku Białoruskim był Stanisław  Karczewski, Marszałek Senatu. Karczewski mówił o prezydencie Białorusi,  że to „ciepły człowiek” . Karczewski w trakcie tych wizyt nic nie  załatwił dla mniejszości polskiej na Białorusi. Ówczesny szef MSZ,  Witold Waszczykowski, z własnej inicjatywy bądź z inicjatywy władz  amerykańskich, bo tego nie wiemy, chciał zlikwidować Telewizję Biełsat  szybko jednak interweniowała Dyrektor Biełsat związana rodzinnie z KOR  Agnieszka Romaszewska-Guzy (uchodzący za autorytet w niektórych  środowiska jej ojciec, Zbigniew Romaszewski, uważał, że na Litwie nie ma  Polaków a są Białorusini). W obronie Biełsatu stanęła Beata Szydło,  która w niektórych naiwnych prawicowych środowiskach jest uważana za  „ten dobry propolski” PiS  . Polska wydaje miliony na telewizję  zajmującą się atakowaniem Łukaszenki, jak i wspieraniem opozycji na  Białorusi, i tej liberalnej, i tej nacjonalistycznej. Na łamach Biełsatu  nie brakowało ataków na Żołnierzy Wyklętych i polskie podziemie  niepodległościowe na terenie dzisiejszej Białorusi. Stanisława  Karczewskiego swego czasu zwyzywał burmistrz Jersey City z pochodzenia  Żyd Steven Fulop. Nie spotkało to się z żadną reakcją polskiego rządu  jak i Karczewskiego. Za to kilka tygodni później Karczewski nabrał  odwagi wobec Renaty Cytackiej - radnej Wilna, zasłużonej działaczki w  obronie polskich szkół na Litwie. Na krytykę Cytackiej, że polskie  państwo nic nie robi w sprawie nowej ustawy oświatowej Karczewski  pogroził palcem, że będzie sprawdzał dokładnie każdy grosz wydany na  polskie organizacje edukacyjne na Litwie, oskarżył bez dowodów, o  nieprawidłowości. Karczewskiemu jakoś nie przeszkadzają miliony wydawane  na Biełsat czy polskojęzyczne media na Litwie. Nie wspominając o  cmentarzach żydowskich. Prezydent Białorusi jest wyjątkowo sprytnym  politykiem i na pewno zwrócił uwagę na dysonans w zachowaniu  Karczewskiego, z pewnością uznał Karczewskiego za równie, „poważnego”  gracza, co liderzy polityczni Gwatemali czy innego Salwadoru.
Polska przy okazji każdego kolejnego zgrzytu na linii Mińsk-Moskwa  powinna dążyć do odbudowania szkolnictwa polskiego. W zamian za  wspieranie Białorusi należy żądać od Mińska budowy co najmniej jednej  polskiej szkoły w każdym rejonie obwodu grodzieńskiego. Można byłoby też  wykorzystać listę biznesmenów i polityków związanych z Łukaszenką,  którzy mają zakaz wjazdu na teren Polski, co się równo zakazowi wjazdu  do krajów UE. Polska powinna dążyć do wymiany jedna osoba z listy  skreślona w zamian jedna klasa polska na Białorusi.
Natychmiast  rząd polski powinien zlikwidować Biełsat a w zamian stworzyć TVP Grodno,  który będzie pokazywał życie kulturalne, społeczne Polaków na  Białorusi. W telewizji takiej powinny być pokazywane transmisje wydarzeń  sportowych zarówno polskich jak i białoruskich, w telewizji takiej  powinny także lecieć polskie filmy w szczególności porządne filmy z  okresu PRL.
Za czasów pierwszego rządu PiS doszło do rozłamu w  Związku Polaków na Białorusi. Władze polskie zamiast załagodzić konflikt  to opowiedziały się jednoznacznie po jednej ze stron. W związku z tym  działacze ZPB, którzy są lojalni wobec władzy Łukaszenki dostali od  polskich władz zakaz wjazdu na teren naszego kraju. Należy natychmiast  skasować taką decyzję niezależnie od poglądów na temat białoruskiego  prezydenta każda osoba poczuwająca się do polskości powinna mieć prawo  wjazdu na teren polski jak i działania na rzecz polskiej wspólnoty na  Białorusi. Państwo polskie jednocześnie rozdaje Karty Polaka wielu  ludziom, którzy nie mają nic wspólnego z polskością, a nawet nienawidzi  Polski (posiadacze Kart Polaka posiadają wiele przywilejów, na które  składają się polscy podatnicy), jednocześnie zabrania wjazdu Polakom z  Białorusi tylko dlatego, że popierają własnego prezydenta czy mają inne  poglądy geopolityczne. Pora z tym skończyć.
Państwo polskie  powinno dążyć do przekształcenia ZPB w organizacje typowo  edukacyjno-kulturalną. W zamian Łukaszenko będzie musiał zalegalizować  ZPB uznawany przez polskie władze jak i dać jej immunitet do działania  na polu edukacyjno-kulturalnym. W ostatnim czasie ZPB poświęca dużo  czasu działalności politycznej. Przed ostatnimi wyborami prezydenckimi  na stronie ZPB pojawił się szereg artykułów popierających  kontrkandydatom Łukaszenki      . Żaden z oponentów Łukaszenki nie  zaproponował nic Polakom, więc nie ma sensu wychylać się przeciwko  Łukaszence narażając się przy tym na potencjalne represje. Prawdziwym  kuriozum było opublikowanie przez ZPB listu o groteskowej nazwie ”Do  przyjaciół Białorusinów”. Wśród sygnatariuszy prawdziwe polskojęzyczne  autorytety'' z KOR i Solidarności jak: Borusewicz, Bujak, Frasyniuk,  Wałęsa, Michnik, Lityński, małżeństwo Wujców, Leszek Balcerowicz . Z  takimi, „przyjaciółmi” to już lepiej prosić o przyłączenie do Korei  Północnej. Swoją drogą warto zapytać całe polskojęzyczne towarzystwo co  zrobiło na rzecz Polaków na Białorusi w szczególności, że wśród  sygnatariuszy jest były Prezydent, Marszałek Senatu.
Zaraz  pewnie pojawią się malkontenci co będą mówić: „no fajnie tak pisać, a  trudniej to zrobić”. Łukaszenko, jeśli chce być przywódcą suwerennego  państwa to jest skazany na politykę wielowektorową, wzmacniając relację z  Polską tym samym ma większy atuty negocjacyjne w rozmowach z liderami  Federacji Rosyjskiej. Przykłady innych krajów pokazują że można. Węgrzy  od transformacji systemu politycznego od razu u zarania niepodległej  Ukrainy wymogli korzystne rozwiązania w szkolnictwie i edukacji, mimo,  że Ukraina miała wtedy 5 razy więcej ludności od Węgier i znacznie  większy potencjał jak teraz. Także na liczniejszych Rumunach Węgrzy od  razu wymogli prawa dla swojej mniejszości. Nawet jak na Węgrzech rządzi  lewica to nie zapomina, o swoich rodakach żyjących zagranicą.
Pora po 30 latach w końcu zacząć politykę polską na Wschodzie, a nie  realizować antypolską Doktrynę Giedroycia. Zasada ta powinna dotyczyć  nie tylko Białorusi, ale i Litwy, Łotwy, Ukrainy

Gall Anonim

wtorek, 4 sierpnia 2020

Banderowcy już zaczynają mordować

– W sobotę około godziny 22 dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Kutnie odebrał zgłoszenie, że w miejscowości Krośniewice w centrum miasta doszło do konfliktu pomiędzy dużą grupą osób – podała Panoramie Kutna mł. asp.Justyna Filipczakz KPP Kutno. Na miejsce wysłanych zostało kilka radiowozów i karetka pogotowia.

Według świadków na skrzyżowaniu Kutnowskiej i Toruńskiej doszło do starcia kilku mieszkańców Krośniewic z grupą obcokrajowców, narodowości ukraińskiej. Według nieoficjalnych informacji w ruch poszły maczety, a jak słychać na nagraniu, które krąży po sieci, napastnicy mieli ze sobą także siekiery.

Policja na razie nie pokusiła się o udzielenie informacji dotyczącej choćby potwierdzenia narodowości osób, które brały udział w bójce. – Obecnie trwają czynności zmierzające do ustalenia dokładnych okoliczności zdarzenia – dodała J. Filipczak.

Zajście jest prawdopodobnie pokłosiem napięć, które trwają już od dłuższego czasu. „Jest to kolejna odsłona konfliktu w tych okolicach. Na fakt konfliktu zwracał też uwagę ONR robiąc już kilka lat temu manifestacje w Kutnie. Zwracano wtedy uwagę na coraz śmielsze poczynania imigrantów z Ukrainy względem lokalnych mieszkańców. W podobnym tonie wypowiada się coraz większa część Polaków mających bezpośredni kontakt z mniejszością ukraińską” – czytamy na portalu narodowalodz.pl.

W obliczu napiętej sytuacji lokalne jak i państwowe władze zdają się nie dostrzegać problemu. PiS od kilku lat masowo ściąga do Polski Ukraińców jako imigrantów zarobkowych. Wielu internautów jest oburzonych tym jak swobodnie zaczynają się czuć i zuchwale zachowywać przybysze ze wschodu.

Według wielu podobne akty agresji zaczynają kojarzyć się z najkrwawszą z kart historii czyli rzezią, którą zgotowali Polakom Ukraińcy na Wołyniu.

Inni twierdzą, że podzielimy los krajów zachodnich, gdzie przez bierność władz ich obywatele stali się ofiarami agresji mniejszości muzułmańskich. Według oceny niektórych nasze społeczeństwo miałoby doświadczać agresji ze strony sąsiadów znad Dniepru.

          N.Czas

Armia Ludowa to bandyci i sojusznicy Hitlera - jak cała szeroko rozumiana lewica

IPN zbadał napad Armii Ludowej ( żydowskiego NKWD) i niemieckiego GESTAPO na archiwum AK !!!
Pion śledczy IPN prowadził śledztwo w sprawie napadu na archiwum AK w 1944 r. w Warszawie, przed wkroczeniem Armii Czerwonej. Delegatura AK straciła archiwum a Polacy z AK zapłacili życiem.
Śledztwo wszczął IPN na podstawie zawiadomienia o przestępstwie Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. W Warszawie Armia Ludowa współpracowała z Gestapo a dokładniej żydzi AL, którzy przynależeli do radzieckiego NKWD, robili doniesienia i współpracowali podczas Powstania Warszawskiego z niemieckim GESTAPO i niemieckimi żołnierzami abwery.
Akcja z lutego 1944 r., wykonana przez żołnierzy Armii Ludowej (NKWD), którzy współdziałając z Gestapo, opanowali tajne archiwum Delegatury Rządu na Kraj i przekazali akta archiwum. Część członków delegatury AK zamordowali a część zatrzymali i wydali na tortury dla Gestapo.
Zdrajcą był żyd Bogusław Hrynkiewicz, który od września 1943 r. był jednym z członków zarządu organizacji "Miecz i Pług" a jednocześnie współpracował z Gestapo i NKWD. Jako przedwojenny żydowski komunista nawiązał on również kontakty z Marianem Spychalskim (Marszałek Polski), członkiem Sztabu Głównego AL, do którego zwrócił się o pomoc w przeprowadzeniu napadu, szukając kosztowności. Jednocześnie argumentując, iż chodzi o zdobycie ważnych dla SOCJALISTÓW dokumentów. W dniu 17 lutego 1944 r. rano do mieszkania Kupeckiego wtargnęło 5 mężczyzn, którzy skrępowali go. Potem do mieszkania wszedł Hrynkiewicz z dwoma żołnierzami AL, którzy zabrali przechowywane tam dokumenty i kosztowności. W mieszkaniu urządzono "kocioł", w którym zatrzymano 20-30 osób. Ok. godziny 20 z mieszkania wyprowadzono Kupeckiego, jego łączniczkę oraz sześciu innych konspiratorów. Na podstawie informacji, zawartych w materiałach archiwalnych, ponad wszelką wątpliwość należy przyjąć, iż Wacław Kupecki razem z innymi osobami, został zamordowany. Nie budzi wątpliwości, że Bogusław Hrynkiewicz brał udział w dokonaniu komunistycznej zbrodni nazistowskiej. Przełożonym Hrynkiewicza w wywiadzie ZSRR był żyd Artur Ritter-Jastrzębski, najważniejszy agent NKWD w okupowanej Polsce. Kierował m.in. opanowaniem przez żydowskich agentów NKWD organizacji "Miecz i Pług". Po wojnie był dygnitarzem Urzędu Bezpieczeństwa z ramienia NKWD.

                                        Gall Anonim

poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Co to jest Homofobia

Homofobia to naturalne i biologicznie uwarunkowane uczucie narzucane przez naturę i mające na celu realizacje interesu gatunkowego. Celem gatunku jest przetrwanie i ekspansja, więc interes gatunkowy skłania nas do prokreacji (a jest ona możliwa tylko w heteroseksualnym związku) i odczuwania awersji do tego, co przeciwstawia się prokreacji (czyli do relacji gejowskich). Tak jak mężczyźni z natury zachwycają się kobietami, tak samo z natury mężczyźni odczuwają biologiczną odrazę do seksu z facetów.  
                                                                                                                    
                                                            Jan Zbędny

czwartek, 11 czerwca 2020

Tak "na okoliczność" antify (celowo małą literą)


Gdyby NA CZAS zlikwidowano (nielicznych) rewolucjonistów, nie wybuchłaby żadna rewolucja i ocalałyby MILIONY LUDZI. Z lewackimi bandytami NIE WOLNO SIĘ CACKAĆ ! Do lewackich band siejących przemoc, podpalających i rabujących trzeba wreszcie zacząć strzelać i to na ostro. Mam nadzieję, że wszystkie kraje uznają tych bandytów za terrorystów i potraktują jak terrorystów. Ołowiem                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                        ŚMIERĆ LEWICY-TARGOWICY

środa, 10 czerwca 2020

CZARNI W USA.

Jeśliby nagle cała czarna populacja Stanów Zjednoczonych, niezależnie od wieku i płci, opuściła kraj to:

- Populacja USA zmniejszy się o 11.3 %;

- liczba pracowników zmniejszy się o 1.4 %;

- liczba więźniów w więzieniach zmniejszy się o 48 %;

- liczba gangów i innych grup przestępczych będzie mniejsza o 53 %;

- przeciętny IQ krajowe wzrośnie o 7,4 %, co stawia Stany Zjednoczone na trzecim miejscu w świecie, tak samo jak Japonia;

- średni wynik SAT (2016) wzrośnie do 1100 punktów (teraz jest równy 1000);

- liczba chorych na AIDS zmniejszy się o 65 %;

- liczba pacjentów z chlamydiozą zmniejszy się o 59 %;

- liczba chorych na rzeżączkę zmniejszy się o 69 %;

- liczba chorych na kiłę zmniejszy się o 57 %;

- średni roczny dochód w całym kraju wzrośnie o ponad 20,000 USD;

- liczba osób żyjących w ubóstwie zmniejszy się o 54 %;

- liczba bezdomnych spadnie o 65 %;

- liczba odbiorców opieki społecznej zmniejszy się o 52 %;

- Partia Demokratyczna USA straci 26 % swoich wyborców.

niedziela, 31 maja 2020

Moim zdaniem - O gudłajach.

Przed 1945 r. krytykować Żydów było wolno, obecnie – nie. Każda, nawet najostrożniejsza krytyka żydostwa i syjonizmu – na przykład, za nieproporcjonalnie wielki wpływ na środki masowego przekazu albo za cyniczne zachowanie się Centralnej Rady Żydów w Niemczech – jest momentalnie neutralizowana za pomocą pałki Oświęcimia według następującego wzoru: kto krytykuje Żydów, ten jest antysemitą; Hitler też był antysemitą; jak wiemy, zabił on 6 mln. Żydów; więc każdy, kto krytykuje Żydów, dąży do nowego holokaustu. I jakkolwiek by prymitywną nie była podobna argumentacja, jest ona do dziś bardzo skuteczna. Gall Anonim

wtorek, 26 maja 2020

Czy protestowałeś

Znaleziona w necie

"Przyjezdni zabierają nam powietrze i wodę. Odmawiamy sobie przedłużenia rodu - i w imię czego? Miejsce naszych nienarodzonych dzieci zajmują niemyci żebracy na nowo rozprzestrzeniający choroby, które Europa pokonała trzysta lat temu... Leczą się na nasz koszt, wciskają się jak nie drzwiami, to oknem, i załatwiają sobie szczepionkę przeciwko śmierci, chcąc na nas pasożytować po wsze czasy. I jeśli natychmiast, tu i teraz, nie położymy temu kresu, Europa może runąć." Dmitrij Głuchowski – "Futu.re"

niedziela, 24 maja 2020

MORDY RYTUALNE FIKCJA CZY RZECZYWISTOŚĆ

Ostatnio coraz częściej pojawiają się doniesienia o mordach rytualnych dokonywanych na dzieciach przez przedstawicieli żydowskich elit finansowych (głównie z USA, ale nie tylko). Na pierwszy rzut oka wydaje się to nieprawdopodobne, ale gdy się trochę zgłębi temat, to sprawa przestaje być zabawna. Otóż doniesienia o przypadkach żydowskich mordów rytualnych (zawsze niemal identyczny modus operandi!) pochodzą z bardzo różnych okresów historii i z najrozmaitszych zakątków świata, gdzie zagnieździła się diaspora żydowska. W Polsce ofiarą żydowskiego mordu rytualnego padł m.in. syn Bolesława Piaseckiego -Bogdan Piasecki, zamordowany w 1957 roku. Nieco wcześniej w identyczny niemal sposób zamordowany został dzisiejszy prawosławny święty -Gabriel Zabłudowski, którego ciało znaleziono w okolicy miejscowości Zwierki k. Białegostoku. Bardzo ciekawa jest też sprawa żydowskiego mordu rytualnego dokonanego w 1911 roku w Kijowie, gdzie żydowski rzeźnik Mendel Bajlis w pomieszczaniach żydowskiego szpitala chirurgicznego wraz z innymi żydami dokonał rytualnego mordu na polskim chłopcu -Andrzeju Juszczyńskim. W procesie tym w charakterze biegłego występował wybitny hebraista, ekspert od Talmudu -ks. Justyn Pranajtis (zmarł prawdopodobnie otruty przez żydów). Polecam jego książkę “Chrześcijanin w Talmudzie żydowskim” (bardzo krótka, ale ciekawa książeczka!). Będziecie w szoku, gdy przeczytacie, jak wyglądały wpływy mafii żydowskiej w tamtych czasach na terenie Polski i Rosji! Warto skojarzyć te wszystkie historie z faktem, że od dłuższego czasu kilka organizacji społecznych alarmuje, że co roku do zagranicznych adopcji oddawane są dzieci z polskich domów dziecka, po których wszelki ślad ginie zaraz po przekroczeniu granicy i nikt nie wiem co się z nimi stało...\ Gall Anonim

STOP TĘCZOWEJ PEDOFILII

Pedofila obecna jest w kościele katolickim oraz wśród elit. Oto mamy dwa zwalczające się środowiska, z jednej strony konserwatywny kościół, z drugiej liberalne, postępowe oraz na wskroś tolerancyjne elity. Oba srodowiska trawi rak pedofili i to nie tylko w Polsce ale także, a może przede wszystkim za oceanem. Wielu sympatyków Hillary Clinton nie wie lub raczej woli nie wiedzieć, że osoby z jej sztabu wyborczego były zamieszane w słynną aferę Pizzagate (w pedofilskim slangu pizza oznacza małą dziewczynkę). Wiem, że wiele osób uzna ten film za manipulację, jednak uważam, że Sylwester Latkowski nie odważyłby się rzucać nazwiskami, nie mając na to dowodów. Gdyby tak było zniszczyliby go w Sądzie. Tymczasem na udostępnionym materiale padają nazwiska znane z pierwszych stron gazet, między innym Borys Szyc i Kuba Wojewódzki. Celebryci i ulubieńcy warszawskich salonów, takim jak widać wolno więcej... Murem za Latkowskim! Ps. zdaję sobie sprawę, że wielu Polaków zamiast za Latkowskim opowie się po stronie swoich ulubieńców z TVN, bo przecież oni tacy zabawni są... Pamiętają ich ze stand up'ów i innego gówna, podczas którego tak dobrze się bawili. Poza tym to nie spotkało ich dzieci, więc po co robić aferę.
Stawiszyński

ZEBRANIE SQADRISTÓW RNR FALANGA

W dniu 8 czerwca 2020 o godzinie 17.30 odbędzie się spotkanie po spotkaniu impreza integracyjna.W naszym lokalu tam gdzie zawsze.Obecność obowiązkowa.

czwartek, 21 maja 2020

Znaleziona w necie

Żydzi, którzy tworzyli milicje pomagające Sowietom aż do 1941 roku, brali przede wszystkim udział we wszystkich deportacjach. Wskazywali miejsca pobytu osób wyznaczonych do wywózki, konwojowali złapanych na ulicach, pilnowali w wagonach. Tropili też wszystkich, którzy nie podobali się władzy sowieckiej, a zwłaszcza urzędników i funkcjonariuszy państwowych RP. Podejrzewam, że ponad połowa policjantów z obozu w Ostaszkowie i z innych więzień (na przykład ze znanej tzw. listy ukraińskiej), zamordowanych wiosną 1940 roku, została przez nich wskazana i z ich winy ujęta. Dowiedzione jest, że konwojowali oni również marsz śmierci z Berezwecza w czerwcu 1941 roku, kiedy po ataku Niemiec Sowieci pędzili więźniów na Wschód 
            
      Stawiszyński

poniedziałek, 10 lutego 2020

ZŁODZIEJSTWA ŻYDOWSKICH PARCHÓW

- Pałac w Ostrowie powinien wrócić do spadkobierców właściciela. Wymaga tego zwykła sprawiedliwość - twierdzi Marek Słabiński, przedsiębiorca z Inowrocławia.
Przypomnijmy, że w pałacu znajdowała się siedziba Domu Pomocy Społecznej. Powiat postanowił jednak zlikwidować tę placówkę, pensjonariuszy przenieść do Tarnówka, a pałac sprzedać.

Zwykła sprawiedliwość
Obiekt ten postanowili odzyskać spadkobiercy właściciela obiektu, Juliusza Trzcińskiego. - Pałac, który był jego domem rodzinnym, został zawłaszczony najpierw przez władze hitlerowskie, a następnie przez władze PRL - opowiada Marek Słabiński, który mocno zainteresował się tą sprawą.

Córka właściciela, Helena Trzcińska-Taciak, zwróciła się do władz powiatu inowrocławskiego o zwrot pałacu. Radni postanowili sprzedać obiekt z 50-procentową bonifikatą, a więc za prawie 870 tys. zł. Upadł wniosek radnego Piotra Czachora, który proponował 90-procentową bonifikatę.

- Bulwersować musi fakt, że majątek, który został wypracowany przez pokolenia rodziny Trzcińskich nie został zwrócony za przysłowiową złotówkę. Zwykła sprawiedliwość wymaga, aby to co de facto zostało skradzione powinno zostać jak najszybciej zwrócone pierwotnym właścicielom - grzmi Marek Słabiński.

Przypomina, że kilka lat temu powiat zwrócił Żydowskiej Gminie Wyznaniowej budynek Szkoły Podstawowej nr 12 (obecna siedziba WSG) nie pobierając za to żadnych opłat. Twierdzi, że jest to elementarny przykład na to, że nie wszyscy są równi wobec prawa.

Równość wobec prawa
Starosta Tadeusz Majewski nie ma sobie nic do zarzucenia. Tłumaczy, że gminy wyznaniowe są inaczej traktowane przez polskie prawo niż prywatni właściciele. - W przypadku szkoły zapadały decyzje o zwrocie majątku. Według tych przepisów nie można było przekazać pałacu w Ostrowie spadkobiercom - mówi starosta.

Przyznaje, że radni byli podzieleni co do wysokości udzielenia bonifikaty. Ostatecznie jednak to większość podjęła decyzję. - Radni uznali, że powiat włożył sporo pieniędzy w podniesienie standardu tego budynku, około 900 tysięcy złotych. Cena za tą nieruchomość nie jest więc wygórowana - mówi Tadeusz Majewski.

Spadkobiercy po sesji wystąpili z prośbą o rozłożenie tej sumy na raty. Zarząd na to się nie zgodził.

- Ta forma sprzedaży musiałaby być określona w uchwale, a tak się nie stało. Spadkobiercy byli na sesji. Wydawało mi się, że są zadowoleni z decyzji radnych. My musimy kierować się przepisami prawa, a nie emocjami - tłumaczy starosta.

niedziela, 9 lutego 2020

BLOKADA UNIWERSYTETU WARSZAWSKIEGO


OCHRONA ZGROMADZEŃ

Informujemy że na ostatnim zebraniu zarządu RUCHU NARODOWO RADYKALNEGO FALANGA  podjęta została uchwała o utworzeniu wydzielonej grupy do ochrony lokalu i naszych zgromadzeń.Rekrutacja zostanie podjęta od pierwszego maja tego roku.Wszyscy zainteresowani niech się zgłoszą do kolegi Marka Kłysa.

                                                               Jarosław Rokita

RODACY


wtorek, 28 stycznia 2020

czwartek, 23 stycznia 2020

63 rocznica żydowskiego mordu

W Warszawie, 63 lat temu, 22 stycznia 1957, Żydzi z bezpieki porwali i zamordowali 15-letniego Bohdan Piasecki, syn lidera PAX w PRL (w II RP lidera Ruchu Narodowo Radykalnego) Bolesława Piaseckiego.
Jednym z najbardziej znanych morderstw politycznych dokonanych w czasach PRL był żydowski mord rytualny na piętnastoletnim Bohdanie Piaseckim, synu Bolesława Piaseckiego, lidera PAX i przedwojennego wodza narodowych radykałów. Był to akt bezkarnej nienawiści Żydów chronionych przez reżim komunistyczny, w którym Żydzi odgrywali ogromną rolę, na człowieku znienawidzonym przez środowiska żydowskie. Zabójstwo to przybliżył czytelnikom Przemysław Słowiński w wydanej przez wydawnictwo Fronda książce „Niewyjaśnione zabójstwa".



Porwanie i zamordowanie Bohdana Piaseckiego miało miejsce 22 stycznia 1957 roku. Jego ofiarą był 15-letnimi uczeń X kasy Bohdan Piasecki, który o 13.30, po wyjściu z liceum świętego Augustyna (na warszawskim Mokotowie mieszczącego się w budynku Naruszewicza 32), został podstępem porwany przez dwu mężczyzn – na ulicy Naruszewicza ubrani w kapelusze i płaszcze osobnicy przedstawiający się jako funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej okazując młodemu Piaseckiemu jakąś legitymacje i dokument skłonili go do wejścia do taksówki (czarnej Warszawy) zaparkowanej nieopodal przy ulicy Wejnerta. Świadkami porwania byli koledzy chłopaka (Janusz Świątkowski, Ryszard Karwański, Wojciech Szczęsny), którzy przezornie spisali numery rejestracji samochodu (T75-222) i poinformowali o wydarzeniu młodszego brata Bohdana Jarka Piaseckiego, który po powrocie do domu (Krasickiego 7) poinformował ojca, a ten poinformował o porwaniu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.



Bohdan Piasecki był chłopcem bardzo religijnym, marzył o zostaniu kompozytorem. Wychowywany był przez babcie, stracił matkę Halinę Kopeć w Powstaniu Warszawskim – była łączniczką AK. Prócz brata Jarka, miał przyrodnie rodzeństwo z drugiego małżeństwa ojca z Barbarą Kolendo (łączniczką Konfederacji Narodu) – braci Zdzisława i Ładysława, siostry Bożenę, Marzenę i Halinę.



Tego samego dnia chłopak został zamordowany. Jego zmumifikowane zwłoki znaleziono w czasie kontroli instalacji hydraulicznej dopiero po prawie dwu latach 8 grudnia 1958 w piwnicy kamienicy Świerczewskiego 82A (obecnie aleja Solidarności).



Kilka godzin po porwaniu ojciec chłopaka zadzwonił od Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. MSW i podległe jej służby nie przyłożyły się do pracy operacyjnej – np. działacze PAX na własną rękę odnaleźli samochód używany przez porywaczy.



Po porwaniu oraz zabiciu chłopaka porywaczy dzwonili kilkakrotnie do ojca chłopaka z żądaniami okupu, wymusili na ojcu porwanego odbiór kolejnych instrukcji jak dostarczyć okup. Pierwszy list porywacze umieści w Urzędzie Pocztowym nr 1 na Świętokrzyskiej kilka dni przed porwaniem (po list zgłosił się pracownik ojca i funkcjonariusze SB, porywacze w liście żądali 4000 dolarów i 100.000 złotych okupu). Kolejne informacje były w pudełkach na zapałki z naklejką pocztową Ekspres pozostawionych w miejscach wyznaczonych przez porywaczy. Wysłannik Bolesława Piaseckiego, ks. Mieczysław Suwała (żołnierz AK), miał odebrać instrukcje z restauracji „Kameralna" na Foksal. W kawiarni dowiedział się, że ma udać się na Jakubowską 16, a potem na wiadukt mostu kolejowego od strony Wału Miedzeszyńskiego – tam porywacze pozostawili portfel porwanego, ale nie zostawili instrukcji. Kolejny telefon podwyższał sumę okupu do 200.000 złotych – miała być to kara za poinformowanie MSW (porywacze wiedzieli o 7 nieoznakowanych radiowozach MO).



Instrukcje pozostawiono też w drzwiach kościoła Świętego Krzyża. Drugim wysłannikiem Piaseckiego był Ryszard Reiff, By upokorzyć wysłannika Piaseckiego, porywacze kazali im nosić ze sobą poroże jelenia i walizkę z okupem, dodatkowo dzięki zajęciu obu rąk nie miał on jak skorzystać z broni palnej. Instrukcje miały też być przy słupie milowy na roku Marszałkowskiej i alei Jerozolimskich. Pomimo że Bolesław Piasecki był jednym z najbogatszych ludzi w PRL, to pieniądze na okup pożyczył mu PAX.



Jak w wypadku innym morderstw politycznych ukazały się w prasie teksty szerzące dezinformacje. Autorem jednego z takich tekstów był były działacz PPR i PZPR, a później (według kilku wyroków sądowych) TW SB w latach 1969–1977, oraz lider KPN, Leszek Moczulski. Leszek Moczulski i dwu innych dziennikarzy w teście „Zagadka cichej uliczki", który ukazał się na łamach „Dookoła Świata", sugerował, że Bohdan Piasecki uciekł na zachód do swojej matki, która miała nie zginąć w Powstaniu Warszawskim. Podobną plotkę szerzono na falach Radia Wolna Europa.



Z porywaczami współpracował, odnaleziony przez ludzi z PAX, a nie śledczych z MSW, kierowca samochodu Ignacy Ekerling. Żołnierz armii Berlinga, były pracownik Żydowskiej Drukarni „Nowe Życie", kierowca w Żydowskim Instytucie Historycznym.



W śledztwie ustalono, że zeznania kierowcy, który twierdził, że porywaczy nie znał i byli oni tylko jego pasażerami, były w wielu miejscach sprzeczne. Ignacy Ekerling usiłował opuścić PRL po zabójstwie i wyemigrować do Izraela. Przeszkodzili mu w tym ludzie z PAX. Nie został jednak aresztowany i dalej pracował jako taksówkarz, otrzymał nawet większe mieszkanie służbowe, co dziwne nie od MPT tylko od MSW. Po ponad roku Ekerlig został aresztowany. Znaleziono w jego domu obciążające go zapiski — adresy Żydów, którzy zamieszkiwali w miejscach, gdzie pozostawiono informacje od porywaczy dla Bolesława Piaseckiego, oraz Żydów z SB pracujących nad sprawą. Większość z nich zdążyła już jednak wyemigrować do Izraela. W zapiskach był też adres kobiety mieszkającej przy miejscu porwania i plan sytuacyjny miejsca porwania.



Porwany został zamordowany w rytualny sposób. Ogłuszono go uderzeniem w głowę, kości czaszki od uderzenia popękały. W ciało chłopaka wbito trzy gwoździe, po jednym w żołądek, serce i głowę. W klatkę piersiową wbito bagnet, niedostępny na rynku i produkowany dla wojska. Czysta bielizna chłopaka, bez śladów potu świadczyła, że został on zamordowany zaraz po porwaniu. Mieszkanie w budynku, w którym znaleziono zwłoki, znajdowały się dwa mieszkania operacyjne MO, w tym mieszkanie znajomego Ekerlinga Żyda Adama Kossowskiego funkcjonariusza MO, który jak większość osób zamieszanych w sprawę wyemigrował do Izraela.



Oskarżenie wobec Ekerlinga wycofano za zgodą Cyrankiewicza i Gomułki, na prośbę Romana Zambrowskiego. Żydzi w kierownictwie MSW doprowadzili do tego, że Ekerling nie został postawiony przed sądem. Dowody ze śledztwa szybko zniknęły z archiwów MSW (taśmy z nagraniem głosu porywaczy i odciski palców z listu z żądaniem okupu). Szokująca była nieudolność MSW i niechęć do prowadzenia działań operacyjnych. Wielu świadków było zastraszanych lub padło ofiarą pobić. Śledztwo nie zostało podjęte nawet w marcu 68. Duże partie akt śledztwa zniszczono w 1974 i 1978 roku.



Porwanie i zamordowanie Bohdana Piaseckiego miało na celu zadanie bólu Bolesławowi Piaseckiemu. - w II RP prawnikowi, absolwentowi Uniwersytetu Warszawskiego, kierownikowi Oddziału Akademickiego Obozu Wielkiej Polski, działaczowi Sekcji Młodych Stronnictwa Narodowego, jednemu z założycieli Obozu Narodowo Radykalnego, liderowi Ruchu Narodowo Radykalnego, od 1934 internowanego przez sanacje w obozie koncentracyjnym w Berezie Kartuskiej. Żołnierzowi kampanii wrześniowej 1939, dowódcy konspiracyjnych Uderzeniowych Batalionów Kadrowych, które weszły w skład Armii Krajowej, więźniowi NKWD, który rozpoczął na początku 1945 roku kolaboracje z sowietami.



W okupowanej przez komunistów Polsce Bolesław Piasecki rozpoczął w 1945 roku wydawanie pisma „Dziś i Jutro", w 1947 powołał do życia stowarzyszenie PAX, wydawał prasę kierowaną do katolików („WTK", „Zorza", „Kierunki", „Słowo Powszechne") i książki. PAX chciał być pośrednikiem między Kościołem a władzą komunistyczną (Kościół nie był tym zainteresowany").



PAX „współpracował z ruchem »księży patriotów«, atakował polski episkopat za rzekome dążenie do przywrócenia kapitalizmu, popierał łajdacką parodię procesu kieleckiego biskupa diecezjalnego Czesława Kaczmarka i uwięzienie prymasa Stefana Wyszyńskiego". W 1953 roku PAX przejął „Tygodnik Powszechny". Do 1955 roku działaczami PAX byli Tadeusz Mazowiecki, Andrzej Wielowieyski i Janusz Zabłocki.



PAX był częścią frontu Jedności Narodu i Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego. Do pozytywów PAX należy zaliczyć wsparcie dla bioetycznego nauczania Kościoła, zapewnienie pracy wielu żołnierzom AK, stworzenie spółdzielni mieszkaniowej, liceum, wydawnictwa, produkcje dewocjonaliów, pomoc socjalną dla żołnierzy AK.



Bolesław Piasecki był od 1965 roku posłem na sejm, w latach 1971-1979 członkiem Rady Państwa, w 1968 poparł antysemicką nagonkę. Bolesława Piaseckiego nienawidzili „liberałowie" z PZPR i staliniści – dla których był obcym katolickim elementem, wspierającym AK i prowadzącym patriotyczne liceum. Dla Kościoła katolickiego PAX był wrogiem szerzącym modernistyczne herezje i wspierającym antykatolickich komunistów.



Przez lata zabójstwo syna Bolesława Piaseckiego było tematem tabu w PRL i we współczesnej Polsce dla „środowiska kształtnego opinię publiczną w PRL, związanego głównie z filosemicką Unią Wolności".



Jan Bodakowski



niedziela, 12 stycznia 2020

HISTORIA CIĄGLE SIĘ POWTARZA

Mądrzy ludzie mówią, że historia się nie powtarza a jeżeli już, to najczęściej, jako groteska. Od 250 lat zachowania grup trzymających w Polsce władzę mają jednak charakter cykliczny. W wieku XVII straciliśmy możliwość kształtowania relacji na obszarze od Odry do Uralu, tą odebrała nam Rosja. Nasze elity od zawsze, z jednej strony pogardzały „Moskalami” a kiedy indziej podziwiały ich a często się przed nimi płaszczyły i szukały wsparcia dla swoich egoistycznych planów. Natomiast Rosjanie swój kompleks niższości kompensowali często przemocą. Choć trzeba uczciwie napisać, że ich celem nie była okupacja czy rusyfikacja Polski, choć takie okresy też były. Oni mieli i mają świadomość, że to raczej nie jest możliwe i dlatego od zawsze chcą nas od siebie uzależnić politycznie. Celem tego wpisu jest zwrócenie uwagi na cechy, jakimi charakteryzują się tzw. elity, czyli grupy trzymające władzę. Osoby i grupy te pogardzają tymi ze wschodu, ale jednocześnie wykazują dziecięcą naiwność do tzw. zachodu. Inicjatorzy wszystkich powstań narodowych byli przekonani, że tzw. zachód nam pomoże w walce z Rosją. Tak było już w latach (1768–1772) czyli w czasach Konfederacji Barskiej. Przywódcy tego ruchu mający jak najlepsze intencje, łudzili się, że dostaną wsparcie z zewnątrz. W konsekwencji swymi działaniami dali argument Prusom, które od dawna przekonywały Rosję, że Polaków w ryzach sama nie utrzyma i w związku z tym powinna się Polską podzielić …. z nimi. I stało się. W 1772 r. sejm Rzeczypospolitej na żądanie Rosji, Prus i Austrii zgodził się na I rozbiór. Ten manewr powtórzyły w roku 1793 r. Prusy łudziły twórców konstytucji swoim wsparciem, ale kiedy doszło do wojny z Rosją, to wsparły najeźdźców i zainicjowały II rozbiór. Natomiast po upadku Powstania Kościuszkowskiego wspólnie z Rosją i Austrią doprowadzili do III rozbioru i likwidacji I Rzeczypospolitej. Po wejściu do Warszawy insygnia królewskie Prusacy przetopili na złoty złom. W 1830 r. masoneria wykorzystała naiwność, łudząc wsparciem przeciwko Rosji, doprowadziła do wybuchu Powstania Listopadowego. Polskie Wojsko zgodnie z przewidywaniami masonów walczyło między sobą a nie wzięło udziału w tłumieniu powstania w Belgii, co planował car Mikołaj – król Polski. To nieodpowiedzialne zachowanie skończyło się likwidacją Królestwa Polskiego - posiadającego własne wojsko, urzędy i polską szkołę. Tysiące ludzi znalazło się na Syberii a ich majątki skonfiskowano. Kolejny raz próbowano nas zachęcić do powstania w 1846 r., ale wtedy uniknęliśmy najgorszego, choć w Galicji ponieśliśmy duże straty. Następnie w Królestwie pojawiła się szansa na reformy i na przywrócenie tego, co straciliśmy 30 lat wcześniej, ale kanclerz Prus, Bismarck miał inne plany. Jemu potrzebna była neutralność Rosji, aby pokonać Francję i przekształcić Niemcy w cesarstwo. Zachęty zadziałały. Powstanie styczniowe wybuchło w 1863 r. i skończyło się zupełna katastrofą (sybir, konfiskata majątków). Był to, tak duży wstrząs, że nasi przodkowie zaczęli zachowywać się nareszcie racjonalnie. W efekcie nastąpił rozwój gospodarczy w Wielkopolsce a Królestwo stało najbardziej uprzemysłowioną częścią Cesarstwa. Najlepsi synowie i córki podjęli wielkie zadanie podźwignięcia upadłej Ojczyzny. Judymowie i Siłaczki we wszystkich zaborach podjęli „pracę u podstaw”. Podjęto realne przeciwdziałanie pijaństwu. Zrodziła się potrzeba samoorganizacji Polaków. Tak powstał RUCH NARODOWY obejmujący swym zasięgiem trzy zabory. Liczyło się wtedy to, co było dobre dla Polaków. Trójlojalizm, ale i machanie szabelką, uznano za działania szkodliwe. Janowi Ludwikowi Popławskiemu, Romanowi Dmowskiemu, Romanowi Rybarskiemu i tysiącom innych polityków zawdzięczamy to, że w 1905 r. nie daliśmy się wyprowadzić na barykady. Nie usłuchaliśmy też nawoływań do powstania w 1914 r., po wejściu do Królestwa grupy Józefa Piłsudskiego. Noblista Henryk Sienkiewicz przekonał tych młodych, patriotycznie usposobionych ludzi maszerujących z Krakowa do Kielc, że jeszcze nie czas na przelewanie polskiej krwi. To zachowanie osób mających wpływ na Polaków w tamtym czasie dało szansę na wielką mobilizację w 1920 r. i na pokonanie przez Wojsko Polskie pod dowództwem Generała Tadeusza Jordan Rozwadowskiego największej (wtedy) armii świata. Polska po kilkunastu miesiącach niepodległości obroniła się. Wcześniej Lwowiacy, Poznaniacy, Podlasiacy i Ślązacy przyłączyli swoje ziemię do Polski z bronią w ręku. Przybyła też do Kraju prawie 100 000 Polska Armia z Francji, walcząca po stronie zwycięzców. W Wersalu Komitet Narodowy Polski z Romanem Dmowskim poszerzony o polityków z Kraju, skutecznie zabiegał o polskie interesy narodowe. Uznano tam nasze prawa do ziem zaboru pruskiego i dano gwarancję granicy zachodniej oraz wolną rękę na wschodzie. Wtedy pokoleniu ukształtowanemu przez ruch narodowy, ludowy, socjalistów i konserwatystów udało się zrealizować marzenia kilku pokoleń o niepodległości. Tamto pokolenie wychowane w warunkach niewoli było ostatnim pokoleniem rozsądnie gospodarującym dobrem najwyższym, jakim są ludzie – Polacy. Zapowiedzią przyszłych zachowań osób trzymających władzę w Polsce była nieodpowiedzialna „kijowska awantura”, która o mało nas kosztowała utratę niepodległości. Pobite na Ukrainie przez bolszewików i cofające się w nieładzie Wojsko Polskie pod dowództwem Józefa Piłsudskiego wydawało się nie zdolne do jakiejkolwiek walki. Dowodzący nim Józef Piłsudski na 3 dni przed Bitwą złożył rezygnację z funkcji i bez uzgodnienia tego ze Sztabem wyjechał daleko od frontu. Jednak drzemiąca w Narodzie siła, poświęcenie Żołnierzy, mądrość oraz doświadczenie polskich oficerów i generałów z Tadeuszem Jordan Rozwadowskim na czele, pod Lwowem, Zamościem, Radzyminem, Płockiem i nad Wkra zmieniły losy tej wojny. Zmieniły losy Polski i świata, „czerwona zaraza” została pod Warszawą zatrzymana i rozbita. Jednak już kilka lat po tym największym polskim zwycięstwie, Polacy dali się uwieść ludziom nieodpowiedzialnym. W 1926 r. po bandyckim zamachu na legalny rząd, Polacy pogodzili się z rządem niemoralnym, nierealizującym polskich interesów narodowych. Polska Armia będąca w 1920 r. najsilniejsza armią na kontynencie w 1939 r. pozbawiona nowoczesnej broni i właściwej kadry dowódczej, stanowiła jej karykaturę. Przed wrześniem karmiono Polaków mitami i legendami „silni – zwarci – gotowi.” Obecnie niebezpieczne dla racjonalnych wyborów podejmowanych każdego dnia, też są legendy i mity usprawiedliwiające a nawet pochwalające zachowania insurekcyjne. A także bezmyślne wymachiwanie szabelką, jakich Polacy byli świadkami a często uczestnikami, w ostatnich 250 latach. Szczególnie niebezpieczny dla dalszych losów Kraju jest mit Józefa Piłsudskiego, który ze szkodzącego polskim interesom narodowym, wykreował bohatera a nawet ojca niepodległości. Ten mit jest niebezpieczny, ponieważ opiera się na bezrozumnym, niepopartym żadnymi faktami uwielbieniu Idola. W 1939 II RP nie dała sobie szans. Od tego czasu działania i zachowania rządzących Polską klik powodowały coraz większą katastrofę narodową a władze Rosji traktują nas jak „bliską zagranicę”. Usilnie pomagają im w tym różni zdrajcy, pożyteczni idioci i oczywiście „machacze szabelką”, przy akceptacji większość establishmentu, sprawującego zewnętrzne znamiona władzy w III RP. To prowadzi do tego, że ludzie i ośrodki polityczne będące wobec Polski obojętne, tak jak 100 lat temu „Biali”, przyłączają się do grup tradycyjnie wrogich Polsce i Polakom. Dobrze to zobrazował w swych pismach Roman Dmowski. Diagnoza postawiona w tekstach, tego Wielkiego Polaka, Wychowawcy Narodu jest wciąż aktualna. W ostatnich 30 latach rządzący III RP, zamiast prowadzenia realnej gry, w dobrze rozumianym polskim interesie politycznym i gospodarczym, ślepo realizują interesy Niemiec (PO) oraz USA i Izraela (PiS). Niemcom w 1920 roku potrzebna była „awantura kijowska” i jej efekt, czyli bardzo prawdopodobna likwidacja niepodległej Polski, w wyniku wojny z Rosją, po to, aby „po swojemu uporządkować” tereny na wschód od Wisły. Obecnie „przemysłowi holokaustu” potrzebna jest uchwała PE, w sprawie winnych rozpoczęcia II wojny, po to, aby dać pretekst Rosji do konfrontacji z Polską na współczesnym polu walki, czyli polityce historycznej. Po to, aby skompromitować i osłabić III RP, a następnie łatwiej wymusić na Polsce wypłatę haraczu. Prezydent Rosji wszedł w tą wredną grę grandziarzy. W odpowiedzi na uchwałę PE podjętą z inicjatywy euro posłów PO, PiS i lewicy w sprawie obciążenia Rosji za wybuch II wojny światowej prezydent Putin zaatakował politykę II RP wobec Niemiec. Przywołał inicjatywy ambasadora Lipskiego, wyrwane z kontekstu historycznego, niemające z prawdą historyczną nic wspólnego. W II RP, nikt poważnie nie traktował proponowanych przez Hitlera wspólnych wypraw wojennych. Obecnie możemy gdybać, co by się stało gdyby II RP jednak przyjęła propozycję Niemiec. Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że wtedy na wschód od naszych granic, do dziś byłyby jakieś protektoraty zarządzane z Berlina. Tym razem głównym agresorem jest „przemysł holokaustu” i różnych nacji grandziarze, chcący wyłudzić i wymusić od Polski niewyobrażalne kwoty haraczu. Następnie dysponując taką bazą materialną, stać się w Polsce swego rodzaju "szlachtą". Warstwą uprzywilejowaną i wpływową, rasą panów. Są oni wspierani przez władze Izraela i USA, których symbolem i narzędziem jest ustawa nr 447. Rosja jak zwykle zadowoli się tym, co jest od nas „za Bugiem”, tak jak to zrobiła po III rozbiorze. O ile się nie ockniemy, jako obywatele, jako wyborcy i nie zmusimy ludzi trzymających w III RP władzę do zachowań racjonalnych, to w niedługim czasie takim smutnym akordem zostanie zamknięty kolejny rozdział polskiej historii. Brak dostępnego opisu zdjęcia. gawędziarz