niedziela, 27 września 2020


 

Adam Gmurczyk: Eksperyment Totalitaryzm

 Adam Gmurczyk: Eksperyment Totalitaryzm

Ostatnia aktualizacja: 27 września 2020 | Komentarzy | 1 Odsłon

Udostępnij 

Zacznijmy od truizmu. Świat się zmienił. A raczej świat nam zmieniono, bo to stwierdzenie bardziej odpowiada stanowi faktycznemu. Narzucono nam nowe postrzeganie rzeczywistości, nowe zachowania. Jednego dnia patrzyliśmy na życie oczami własnych dążeń, by następnego ranka dowiedzieć się, że nie mają one żadnego znaczenia, nawet dla nas samych. Czemu? Bo nam szkodzą. Bo gdzieś tam czyha niewidzialne gołym okiem niebezpieczeństwo, wirus-zabójca, który może poważnie przetrzebić ludzką gromadkę. A zatem nasze homosapiensowe zgromadzenie potrzebuje pomocnej dłoni i życzliwych acz twardych decyzji, by z tej zapowiadanej hekatomby wyjść cało. Ale tylko wyjść – bez tego całego bagażu dążeń i pragnień, które czynią nas ludźmi w pełnym tego słowa znaczeniu.


To nic, że takich wirusów od narodzenia człowieka pojawiało się więcej, niż cyfr ma liczba pi po przecinku, a ludzkość jak żyła, tak żyje – w przeciwieństwie do dinozaurów. To nic, że w tych szczęśliwych krajach, do których pomocna ręka z kluczem do lockdownu nie sięgnęła, nie dzieje się nic złego, a przynajmniej nie więcej złego, niż w krainach szczęśliwej maskowości. To nic, że trzeźwy umysł i bystre oko widzi, korzystając z ogólnie dostępnych danych (i to nawet tych podkręcanych przez zbawców świata), że ów morderczy w opisie coronawirus przegrywa nie tylko z rakiem czy grypą, ale nawet ze zgonami z powodu obżarstwa czy jazdy pod wpływem. To wszystko nic, nieważne. Bo dobrotliwi panowie postanowili teraz, że najgorszy jest COVID-19. Słowo-klucz to „teraz”. Bo za jakiś czas dowiemy się, że wirusa niet.


Przybył i wybył, a ślad po nim głuchy zaginął, jak po obietnicach wyborczych pierwszej z brzegu partii demokratycznej. Ale – to pewne, jak noc i dzień – będą następne „śmiertelne zagrożenia”. Może katastrofa klimatyczna, może inwazja mrówek-ludojadów. I kolejne absurdalne restrykcje, zakazy i nakazy. Zamiast maseczek być może będą to czapki z folii aluminiowej, chroniące przed kosmicznym promieniowaniem, lub też klaskanie na melodię Międzynarodówki, gdyż jak (nie) wiadomo – jeszcze, oczywiście – ścinają się od tego jaja na patelni. Pole do pomysłów i wymysłów jest zaiste ogromne.


Bo w tym wszystkim nie chodzi o prawdę, fakty czy nasze w dowolny nawet sposób pojmowane bezpieczeństwo. Chodzi o zmianę. Chodzi o zamianę. Chodzi o kontrolę. Całkowitą, globalną i bezwzględną. Testowanie ludzkiej wytrzymałości na najbardziej absurdalne rozkazy i kierowanie ludzkiego życia na tory, które demoliberalny totalitaryzm może kontrolować w sposób pełny. I oto on: totalny eksperyment totalitaryzmu praktycznego. Spójrzmy na jego realizacje: ograniczenie i poddanie nadzorowi realnych kontaktów międzyludzkich i wepchnięcie życia wspólnotowego do sieci, do mediów ironicznie nazywanych społecznościowymi, z ich cenzurą i kontrolą, o jakiej marzył Lenin, ale której nie zdołał wprowadzić nawet Stalin; regulacja życia religijnego poprzez zamykanie kościołów bądź ograniczanie dostępu do nich; centralne sterowanie poszczególnymi gałęziami gospodarki i finansami, w sposób znany dotąd wyłącznie w grach strategicznych typu „zbuduj sobie imperium”; odcinanie całych krajów od reszty świata; policja – broń Boże polityczna, mamy przecież wolność, która wylewa nam się uszami – z nieograniczonymi uprawnieniami „dla ochrony życia i zdrowia ludzkości”, wyuczona, by najpierw strzelać (karami finansowymi albo kulami), a pytać dopiero potem. Oczywiście, próby zbudowania takiej rzeczywistości bywały i wcześniej. Ale nigdy z taką siłą – i przede wszystkim: nigdy przy praktycznie całkowitej i potulnej bierności ro­dzaju ludzkiego. Nie weszliśmy teraz na wyższy poziom nowego wspaniałego świata – to już zupełnie nowa dyscyplina.


Stare porzekadło głosi, iż okazja czyni złodzieja. Mitologizacja COVIDA-19 to eksperyment społeczny, którego masowość narodziła się z całkowitego przypadku. Jak w opowieściach z krypty: jeden spróbował szaleju, reszcie spodobał się rezultat, więc potem nażarli się nim wszyscy. Co ciekawe, widać to wyraźnie, ta bezwolność całych społeczeństw najbardziej zaskoczyła samych testujących; bo nawet Szalonemu Kapelusznikowi nie przyszłoby do głowy, że tak łatwo można zamieść pod dywan dwa tysiące lat cywilizacji. A tu proszę, voilà! W kilka tygodni rzucono na ziemię i skopano bez litości to wszystko, z czym nie dali sobie rady ani barbarzyńcy Czyngis-chana, ani Wieczni Tułacze czy nawet amerykańskie bombki pokoju. I dlatego, powtórzmy to mocno, chłodne pożegnanie z coronawirusem, które za jakiś czas bez wątpienia nastąpi, nie będzie ostatecznym przebudzeniem z koszmaru. Bo po nim będą następne i następne. Z różną częstotliwością, inne co do formy, lecz takie same co do istoty. Już oni o to zadbają. O ile tego nie przerwiemy.


Na tym właśnie winniśmy się skupić. Nie na popierdółkach, nawet tak tragikomicznych, lecz i poniżających godność osobistą, jak maseczki. W ramach naturalnego oporu można przecież jeszcze bardziej umasowić pomysł używania w przestrzeni publicznej chociażby chust ze znienawidzoną przez władców, a bliską sercu naszemu symboliką nacjonalistyczną; dowcipna i celna szpila w oko demoliberalnych szaleńców, która już teraz boli ich bardziej, niż rozgrzany pogrzebacz wbity w rzyć pedofila. Owszem, warto czasem odwrócić bieguny i popatrzeć, jak władcy i ich akolici zgrzytają pejsami.


Przede wszystkim jednak nauczmy się rozróżniać rzeczy istotne od drugorzędnych. Skoncentrujmy się na tym, w co tak naprawdę uderza ów totalitarny trend, w te charakteryzujące go działania, które – bez względu na rodzaj straszaka – będą niezmiennie się powtarzać.


A są one dość oczywiste i zamykają się w dążeniu do zniszczenia trzech kluczowych obszarów, którymi są: życie duchowe i religijne, idee i koncepcje życia zbiorowego oraz aktywność społeczno-polityczna. To jest nasze pole bitwy. Co więcej, dobrze je znamy.


Dostrzegamy tu sprzyjający nam paradoks. Obecny agresywny atak na podstawy cywilizacyjne przetrzebił życie publiczne z tych zeskansenizowanych podróbek, które tworzył i hołubił dotąd demoliberalizm.


Udający kapłanów przebierańcy, powtarzający głosem władzy polecenia zamykania świątyń i ewolucję świata duchowego w świat maseczkowy nie odstraszyli wiernych od Boga, a od siebie; bełkotliwe dywagacje na temat przemian i ewolucji systemu demokratycznego w obliczu wprowadzenia w życie oficjalnie obowiązującej filozofii „liczy się tylko przetrwaniane na froncie walki z wirusem” – są dla ludu równie ważne, co opowieść o pikującym gdzieś pod Smoleńskiem młodocianym aktorze, który został krajowym rezydentem Systemu Rezerw Federalnych. Zaś masowe przemarsze rekonstrukcji historycznej, markujące polityczny aktywizm, w obliczu nowych zasad rozpraszania dużych zgromadzeń straciły impet, którym była maskująca pustostan ideowy pozbawiona jakości ilość.


Dynamika dyskretnego totalitaryzmu epoki „przed” zasadzała się na zręcznej manipulacji, której zadaniem było ograniczenie sfery ducha i pobudzenie tendencji konsumpcyjno-hedonistycznych. Walka z tym nie należała do łatwych, i chociaż przesadą byłoby nazwać ją beznadziejną, to w świecie, w którym siły ustanowione budują rzeczywistość poprzez rzucenie wszystkich swoich środków do rozmycia różnicy pomiędzy Dobrem a Złem, good guys mają mocno pod górkę.


W powstającym Nowym Światowym Nieładzie łatwiej nie będzie, za to ciekawiej, bo to jest niczym wyprawa w nieznane i nieprzewidywalne. Naszą busolą są twarde zasady, a w świecie z obowiązkowo zasłoniętą twarzą jedynym jasnym punktem, widzianym nawet z daleka, jest radykalny nacjonalizm. „Chociażbym chodził ciemna doliną, zła się nie ulęknę” – niech to ono się boi.


Adam Gmurczyk


Tekst ukazał się w 161. numerze magazynu „Szczerbiec”. 

czwartek, 24 września 2020

PILNE

 W dniu dzisiejszym Zarząd naszej organizacji podjął decyzję o założeniu konta naszej organizacji na KV serwerze rosyjskim .Spowodowane to jest cenzurą i notorycznym bezpodstawnym blokowaniem naszego konta na facebooku. Dzięki temu będziemy poza ich cenzurą. Poszukujemy chętnych do  zespołu redakcyjnego.

                                      Staszewski

Mamy Trzy Lata Spokoju

 Szanowni Państwo, nie ma się czego obawiać, pamiętacie, mamy trzy lata spokoju. Nawet jeśli to przejdzie przez sejm, to przecież Andrzej „mimo wszystko” Duda tego nie podpisze. Pamiętajcie, mamy trzy lata bo wygrał Andrzej „mimo wszystko” Duda, gdyby wygrał Trzaskowski to dopiero byłoby strasznie.

(Oczywiście nie łudzę się, że Trzaskowski by to zawetował.)

A tak na serio. Być może ta piątka dla zwierząt jest przykrywką do zmiany ustawy kowidowej, którą będą procedować od środy. Zmiany zwanej „bezkarność+”.

Art. 10d. Nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym i bez naruszenia tych obowiązków lub przepisów podjęte działanie nie byłoby możliwe lub byłoby istotnie utrudnione.

                                                                                                     Pukacz 

Ban na Facebooku

 Informuję że mamy kolejny raz zablokowane nasze konto. Kolega Hejniak Waldemar na 30 dni ,kol  Rokita Jarosław na tydzień.

sobota, 12 września 2020

Bandyta Dzierżyński nigdy nie był Polakiem


 11 wrzesień 1877 rok dzień urodzin ŻYDA polskiego pochodzenia, bohatera października, budowniczego jedności partii bolszewików, który był postrachem burżuazji. Ten pseudo Polak podawany jest, tak jak Piłsudski za szlachtę polską. Otóż herb Samsona stworzyli Żydzi, na własne potrzeby z bardzo niskich pobudek. Litwacy, rezuni to ŻYDZI nasłani do gnębienia Polaków, którzy zostali nakazem carskim nagrodzeni mieniem po Polakach, zamordowanych lub wywiezionych na Sybir. Krwawi wykonawcy egzekucji carskich. Sprawcy krepowania rąk drutem kolczastym i grzebania w dołach z wapnem. Żydzi zwykle najeżdżali nagle, całą watahą i mordowali polskich właścicieli ziemskich. Mordercy Polaków, przejmowali ich mienie i nazwiska w wieczyste użytkowanie. Tak żydzi rezuni wysługiwali się dla caratu. Ich pobratyńcy w miastach w ten sam sposób zabierali kamienice a właścicieli wywozili w nieznane. Rzekomo walczyli z polską burżuazją, co na ten czas przez zaborców było dozwolone. Później, sami chętnie wchodzili w buty Panów. Zarządzanie i ekonomia nie była ich mocną stroną. Posiadacze żydowscy kazali pracować w niedziele i święta,  bez wytchnienia. Wyżywali się na pracownikach i z tego powodu kończyli marnie. Tak powstawała żydowska szlachta, spod herbu ”SAMSONA”, podająca się często za Polaków. Żydzi podszywali się, nawet kupowali imiona i nazwiska, tytuły szlacheckie i tworzyli własną historię herbów rodowych, ale już w 1917 roku bolszewicka rewolucja mordowała każdego, kogo popadnie. Żydowska międzynarodówka komunistyczna wzięła górę i wymordowała miliony ludzi. W tym chłopów i robotników, zajmując   jednocześnie posiadane przez nich mienie. Zlikwidowano całą rosyjską inteligencję a wraz z nią właścicieli fabryk i posiadaczy ziemskich, po tym nadchodził czas nędzy i głodu. Lud przejadł zdobycze rewolucji i nie wiadomo było jak żyć żeby  przeżyć. Do kierowania zniszczonymi fabrykami i ludem pracującym, Lenin z Trockim specjalnie  sprowadzili  żydowskich bankierów, przemysłowców i kapitalistów z Ameryki. Tak piszą o sobie TOWARZYSZE !!!

Żadne imię nie było dla burżuazji straszne, oprócz imienia towarzysza Stalina. Największym postrachem i jego stalowym ramieniem był Feliks Dzierżyński. Gdy nastąpił "okres pokoju" towarzysz Dzierżyński nadal , wytrwale niszczył wrogów ludu. Nie znając wytchnienia, nie stroniąc od żadnej szeregowej pracy, walczył mężnie z Judaszami komunizmu - Trockim i Zinowjewem, którzy wprowadzając NEP Lenina, prywatyzują i okradają ludzi radzieckich. Towarzysz Dzierżyński walczy z trudnościami, bohatersko je pokonuje…


 

Człowiek KOWIDIAŃSKI

 „Człowiek Kowidiański - (Kowidianin, Kowidianka) wykształcony w pierwszej połowie 2020 roku odłam społeczeństwa charakteryzujący się całkowitym zanikiem samodzielnego myślenia i racjonalnej oceny sytuacji. Kowidianie (bo tak potocznie się ich nazywa) uzależnieni są od informacji przekazywanych przez ogólnodostępne media (radio, telewizja) niezależnie od tego czy informacje te są zgodne z prawdą czy nie. U Kowidian występuje również bardzo wysoka odporność na fakty, statystyki i opinie ekspertów. Zalecane jest unikanie Kowidian ze względów bezpieczeństwa ponieważ większość z nich wykazuje duże skłonności do agresji wobec osób które próbują otworzyć im oczy aby zobaczyli prawdę i zaczęli samodzielnie myśleć. Jak więc rozpoznać Kowidian wśród milionów ludzi? To proste! Kowidianie na ogół są bardzo wystraszeni i spanikowani więc zasłaniają swoje twarze kawałkiem szmaty lub plastiku! Jednak mimo zagrożenia ze strony Kowidian warto zaryzykować i przedstawić im trochę faktów a może się uda i Homo Covidus zmienią się w Homo Sapiens!

Pozdrawiam😊”

Duża część to covidioci, im już nic nie pomoże.NA POCHYBEL KOWIDIANOM HAHA