niedziela, 12 stycznia 2020
HISTORIA CIĄGLE SIĘ POWTARZA
Mądrzy ludzie mówią, że historia się nie powtarza a jeżeli już, to najczęściej, jako groteska. Od 250 lat zachowania grup trzymających w Polsce władzę mają jednak charakter cykliczny.
W wieku XVII straciliśmy możliwość kształtowania relacji na obszarze od Odry do Uralu, tą odebrała nam Rosja. Nasze elity od zawsze, z jednej strony pogardzały „Moskalami” a kiedy indziej podziwiały ich a często się przed nimi płaszczyły i szukały wsparcia dla swoich egoistycznych planów.
Natomiast Rosjanie swój kompleks niższości kompensowali często przemocą. Choć trzeba uczciwie napisać, że ich celem nie była okupacja czy rusyfikacja Polski, choć takie okresy też były. Oni mieli i mają świadomość, że to raczej nie jest możliwe i dlatego od zawsze chcą nas od siebie uzależnić politycznie.
Celem tego wpisu jest zwrócenie uwagi na cechy, jakimi charakteryzują się tzw. elity, czyli grupy trzymające władzę. Osoby i grupy te pogardzają tymi ze wschodu, ale jednocześnie wykazują dziecięcą naiwność do tzw. zachodu. Inicjatorzy wszystkich powstań narodowych byli przekonani, że tzw. zachód nam pomoże w walce z Rosją.
Tak było już w latach (1768–1772) czyli w czasach Konfederacji Barskiej. Przywódcy tego ruchu mający jak najlepsze intencje, łudzili się, że dostaną wsparcie z zewnątrz. W konsekwencji swymi działaniami dali argument Prusom, które od dawna przekonywały Rosję, że Polaków w ryzach sama nie utrzyma i w związku z tym powinna się Polską podzielić …. z nimi. I stało się. W 1772 r. sejm Rzeczypospolitej na żądanie Rosji, Prus i Austrii zgodził się na I rozbiór.
Ten manewr powtórzyły w roku 1793 r. Prusy łudziły twórców konstytucji swoim wsparciem, ale kiedy doszło do wojny z Rosją, to wsparły najeźdźców i zainicjowały II rozbiór. Natomiast po upadku Powstania Kościuszkowskiego wspólnie z Rosją i Austrią doprowadzili do III rozbioru i likwidacji I Rzeczypospolitej. Po wejściu do Warszawy insygnia królewskie Prusacy przetopili na złoty złom.
W 1830 r. masoneria wykorzystała naiwność, łudząc wsparciem przeciwko Rosji, doprowadziła do wybuchu Powstania Listopadowego. Polskie Wojsko zgodnie z przewidywaniami masonów walczyło między sobą a nie wzięło udziału w tłumieniu powstania w Belgii, co planował car Mikołaj – król Polski. To nieodpowiedzialne zachowanie skończyło się likwidacją Królestwa Polskiego - posiadającego własne wojsko, urzędy i polską szkołę. Tysiące ludzi znalazło się na Syberii a ich majątki skonfiskowano.
Kolejny raz próbowano nas zachęcić do powstania w 1846 r., ale wtedy uniknęliśmy najgorszego, choć w Galicji ponieśliśmy duże straty. Następnie w Królestwie pojawiła się szansa na reformy i na przywrócenie tego, co straciliśmy 30 lat wcześniej, ale kanclerz Prus, Bismarck miał inne plany. Jemu potrzebna była neutralność Rosji, aby pokonać Francję i przekształcić Niemcy w cesarstwo. Zachęty zadziałały. Powstanie styczniowe wybuchło w 1863 r. i skończyło się zupełna katastrofą (sybir, konfiskata majątków).
Był to, tak duży wstrząs, że nasi przodkowie zaczęli zachowywać się nareszcie racjonalnie. W efekcie nastąpił rozwój gospodarczy w Wielkopolsce a Królestwo stało najbardziej uprzemysłowioną częścią Cesarstwa. Najlepsi synowie i córki podjęli wielkie zadanie podźwignięcia upadłej Ojczyzny. Judymowie i Siłaczki we wszystkich zaborach podjęli „pracę u podstaw”. Podjęto realne przeciwdziałanie pijaństwu. Zrodziła się potrzeba samoorganizacji Polaków. Tak powstał RUCH NARODOWY obejmujący swym zasięgiem trzy zabory. Liczyło się wtedy to, co było dobre dla Polaków. Trójlojalizm, ale i machanie szabelką, uznano za działania szkodliwe.
Janowi Ludwikowi Popławskiemu, Romanowi Dmowskiemu, Romanowi Rybarskiemu i tysiącom innych polityków zawdzięczamy to, że w 1905 r. nie daliśmy się wyprowadzić na barykady. Nie usłuchaliśmy też nawoływań do powstania w 1914 r., po wejściu do Królestwa grupy Józefa Piłsudskiego. Noblista Henryk Sienkiewicz przekonał tych młodych, patriotycznie usposobionych ludzi maszerujących z Krakowa do Kielc, że jeszcze nie czas na przelewanie polskiej krwi.
To zachowanie osób mających wpływ na Polaków w tamtym czasie dało szansę na wielką mobilizację w 1920 r. i na pokonanie przez Wojsko Polskie pod dowództwem Generała Tadeusza Jordan Rozwadowskiego największej (wtedy) armii świata. Polska po kilkunastu miesiącach niepodległości obroniła się. Wcześniej Lwowiacy, Poznaniacy, Podlasiacy i Ślązacy przyłączyli swoje ziemię do Polski z bronią w ręku. Przybyła też do Kraju prawie 100 000 Polska Armia z Francji, walcząca po stronie zwycięzców. W Wersalu Komitet Narodowy Polski z Romanem Dmowskim poszerzony o polityków z Kraju, skutecznie zabiegał o polskie interesy narodowe. Uznano tam nasze prawa do ziem zaboru pruskiego i dano gwarancję granicy zachodniej oraz wolną rękę na wschodzie. Wtedy pokoleniu ukształtowanemu przez ruch narodowy, ludowy, socjalistów i konserwatystów udało się zrealizować marzenia kilku pokoleń o niepodległości.
Tamto pokolenie wychowane w warunkach niewoli było ostatnim pokoleniem rozsądnie gospodarującym dobrem najwyższym, jakim są ludzie – Polacy. Zapowiedzią przyszłych zachowań osób trzymających władzę w Polsce była nieodpowiedzialna „kijowska awantura”, która o mało nas kosztowała utratę niepodległości. Pobite na Ukrainie przez bolszewików i cofające się w nieładzie Wojsko Polskie pod dowództwem Józefa Piłsudskiego wydawało się nie zdolne do jakiejkolwiek walki. Dowodzący nim Józef Piłsudski na 3 dni przed Bitwą złożył rezygnację z funkcji i bez uzgodnienia tego ze Sztabem wyjechał daleko od frontu.
Jednak drzemiąca w Narodzie siła, poświęcenie Żołnierzy, mądrość oraz doświadczenie polskich oficerów i generałów z Tadeuszem Jordan Rozwadowskim na czele, pod Lwowem, Zamościem, Radzyminem, Płockiem i nad Wkra zmieniły losy tej wojny. Zmieniły losy Polski i świata, „czerwona zaraza” została pod Warszawą zatrzymana i rozbita.
Jednak już kilka lat po tym największym polskim zwycięstwie, Polacy dali się uwieść ludziom nieodpowiedzialnym. W 1926 r. po bandyckim zamachu na legalny rząd, Polacy pogodzili się z rządem niemoralnym, nierealizującym polskich interesów narodowych. Polska Armia będąca w 1920 r. najsilniejsza armią na kontynencie w 1939 r. pozbawiona nowoczesnej broni i właściwej kadry dowódczej, stanowiła jej karykaturę. Przed wrześniem karmiono Polaków mitami i legendami „silni – zwarci – gotowi.”
Obecnie niebezpieczne dla racjonalnych wyborów podejmowanych każdego dnia, też są legendy i mity usprawiedliwiające a nawet pochwalające zachowania insurekcyjne. A także bezmyślne wymachiwanie szabelką, jakich Polacy byli świadkami a często uczestnikami, w ostatnich 250 latach. Szczególnie niebezpieczny dla dalszych losów Kraju jest mit Józefa Piłsudskiego, który ze szkodzącego polskim interesom narodowym, wykreował bohatera a nawet ojca niepodległości. Ten mit jest niebezpieczny, ponieważ opiera się na bezrozumnym, niepopartym żadnymi faktami uwielbieniu Idola.
W 1939 II RP nie dała sobie szans. Od tego czasu działania i zachowania rządzących Polską klik powodowały coraz większą katastrofę narodową a władze Rosji traktują nas jak „bliską zagranicę”. Usilnie pomagają im w tym różni zdrajcy, pożyteczni idioci i oczywiście „machacze szabelką”, przy akceptacji większość establishmentu, sprawującego zewnętrzne znamiona władzy w III RP. To prowadzi do tego, że ludzie i ośrodki polityczne będące wobec Polski obojętne, tak jak 100 lat temu „Biali”, przyłączają się do grup tradycyjnie wrogich Polsce i Polakom. Dobrze to zobrazował w swych pismach Roman Dmowski. Diagnoza postawiona w tekstach, tego Wielkiego Polaka, Wychowawcy Narodu jest wciąż aktualna.
W ostatnich 30 latach rządzący III RP, zamiast prowadzenia realnej gry, w dobrze rozumianym polskim interesie politycznym i gospodarczym, ślepo realizują interesy Niemiec (PO) oraz USA i Izraela (PiS).
Niemcom w 1920 roku potrzebna była „awantura kijowska” i jej efekt, czyli bardzo prawdopodobna likwidacja niepodległej Polski, w wyniku wojny z Rosją, po to, aby „po swojemu uporządkować” tereny na wschód od Wisły. Obecnie „przemysłowi holokaustu” potrzebna jest uchwała PE, w sprawie winnych rozpoczęcia II wojny, po to, aby dać pretekst Rosji do konfrontacji z Polską na współczesnym polu walki, czyli polityce historycznej. Po to, aby skompromitować i osłabić III RP, a następnie łatwiej wymusić na Polsce wypłatę haraczu. Prezydent Rosji wszedł w tą wredną grę grandziarzy. W odpowiedzi na uchwałę PE podjętą z inicjatywy euro posłów PO, PiS i lewicy w sprawie obciążenia Rosji za wybuch II wojny światowej prezydent Putin zaatakował politykę II RP wobec Niemiec. Przywołał inicjatywy ambasadora Lipskiego, wyrwane z kontekstu historycznego, niemające z prawdą historyczną nic wspólnego. W II RP, nikt poważnie nie traktował proponowanych przez Hitlera wspólnych wypraw wojennych. Obecnie możemy gdybać, co by się stało gdyby II RP jednak przyjęła propozycję Niemiec. Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że wtedy na wschód od naszych granic, do dziś byłyby jakieś protektoraty zarządzane z Berlina.
Tym razem głównym agresorem jest „przemysł holokaustu” i różnych nacji grandziarze, chcący wyłudzić i wymusić od Polski niewyobrażalne kwoty haraczu. Następnie dysponując taką bazą materialną, stać się w Polsce swego rodzaju "szlachtą". Warstwą uprzywilejowaną i wpływową, rasą panów.
Są oni wspierani przez władze Izraela i USA, których symbolem i narzędziem jest ustawa nr 447. Rosja jak zwykle zadowoli się tym, co jest od nas „za Bugiem”, tak jak to zrobiła po III rozbiorze.
O ile się nie ockniemy, jako obywatele, jako wyborcy i nie zmusimy ludzi trzymających w III RP władzę do zachowań racjonalnych, to w niedługim czasie takim smutnym akordem zostanie zamknięty kolejny rozdział polskiej historii.
Brak dostępnego opisu zdjęcia.
gawędziarz
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz