piątek, 14 sierpnia 2020

Czy Polacy są największymi ofiarami konfliktu demoliberalnego Zachodu z Łukaszenką⁉️


W związku z ostatnimi wyborami na Białorusi zapraszamy do zapoznania  się z artykułem naszego kolegi, Kamila Waćkowskiego, który opisuje  rozbijacką politykę wobec organizacji polskich na Białorusi,  wykorzystywanie ich jako awangardy sił przeciwnych Łukaszence oraz  kompletne zaniechanie propolskiej polityki przez PIS.
"Polska i polityka narodowa wobec Białorusi"
W ostatnią niedzielę odbyły się wybory prezydenckie na Białorusi.  Zachowanie polskojęzycznych polityków było do bólu przewidywalne. Cześć  dawnego KOR-u, związanego z PO atakowało Łukaszenkę za brak  neoliberalnej gospodarki, prywatyzacji i przywilejów dla LGBT, za to  część dawnego KOR-u, skupionego wokół PiS atakowało Łukaszenkę za  prorosyjskość oraz brak demokracji i miłości do USA. Zarówno jedni jak i  drudzy w swoich wynurzeniach nie mówią nic o polskiej mniejszości i ich  prawach. Giedroyciowcy nie zajmują się obroną polskiej mniejszości,  lecz wspieraniem tamtejszych nacjonalistów, którzy kolegują się z  nacjonalistami ukraińskimi i litewskimi. Polskojęzyczni politycy zajmują  się mniejszością polską jedynie wtedy, gdy można wykorzystać ją do  ataków na Łukaszenkę. Z drugiej strony w Polsce jest sporo osób, które  słusznie krytykuje USA, liberalizm, UE, uważa błędnie, że Łukaszenko  wspiera polską mniejszość i tak naprawdę nie ma żadnego problemu. Także i  ta druga postawa jest niewłaściwa.
Polacy na terenach  dzisiejszej Białorusi pojawili się wraz z najazdami litewskimi na ziemie  polskie. Na Białorusi uformowała się większa część tzw. polskiego pasu,  zwarcie zamieszkiwanego przez ludność polską. Polski pas zaczyna się  przy u styku granicy Polski z Białorusią i Litwą, dalej biegnie wzdłuż  granicy białorusko-litewskiej kończąc swój bieg na Łotwie w okolicach  Dyneburga i Rzeżycy. Na odcinku białorusko-litewskim granica fizyczna  istnieje dopiero od 1991 roku. Według niewiarygodnego spisu ludności z  2009 roku na Białorusi mieszka 295 tysięcy Polaków. Polacy stanowią  większość względną w rejonie szczuczyńskim, 46,38%. Rejon granicy z  rejonem orańskim na Litwie (część rejonu, która była przed II Wojną  Światową w Polsce zamieszkiwana jest przez Polaków). Polacy stanowią  większość bezwzględną w rejonie woronowskim 80,77%, który graniczy z  rejonem solecznickim na Litwie, gdzie Polacy stanowią 77,8%.
Żeby  prowadzić jakąkolwiek politykę na Białorusi to trzeba wymieść „kadry”  dyplomatyczne na miejscu. To nie żart. Za rządów PiS Zastępcą Ambasadora  na Białorusi jest Marcin Wojciechowski  . Marcin Wojciechowski to były  polskojęzyczny dziennikarz, polskojęzycznej „Gazety Wyborczej”, także  byłym rzecznikiem Radosława Sikorskiego, gdy Sikorski był szefem MSZ.  Wojciechowski jest typowym ukrainofilem i wyznawcą antypolskiej Doktryny  Giedroycia. Chwalił Lecha Kaczyńskiego, że jest wierny antypolskiej  idei Giedroycia  , Wojciechowski krytykował polskich europosłów za  krytykę przyjaciela „wielkiego” prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Wiktora  Juszczenkę, który gloryfikował Stepana Banderę  . Ażeby usprawnić  działania polskiej dyplomacji należałoby stworzyć polski konsulat w  Lidzie - miejscowość w samym centrum tzw. polskiego pasa.
Zwolennicy Łukaszenki w Polsce mówią, że wspiera on polskość oraz, że  Polacy mogą swobodnie korzystać ze swoich praw. Rzeczywistość jest  jednak inna. Na Białorusi są tylko dwie polskie państwowe szkoły: w  Grodnie i w Wołkowysku. Ciężko znaleźć informacje ażeby działacze polscy  popierający Łukaszenkę wykazywali jakąś większą inicjatywę w działaniu  na rzecz polskości. Nieruchomości wybudowane dla ZPB z pieniędzy  polskiego podatnika zostały zajęte administracyjnie przez władze  białoruskie, które oddały nieruchomości działaczom popierających  Łukaszenkę. Niestety nieruchomości zostały wykorzystane do działalności  komercyjnej  a nie krzewieniu polskości jak Dom Polski w Iwieńcu, który  został przekształcony w komercyjny pasaż handlowy.
W poprzedniej  kadencji PiS twarzą polityki PiS na odcinku Białoruskim był Stanisław  Karczewski, Marszałek Senatu. Karczewski mówił o prezydencie Białorusi,  że to „ciepły człowiek” . Karczewski w trakcie tych wizyt nic nie  załatwił dla mniejszości polskiej na Białorusi. Ówczesny szef MSZ,  Witold Waszczykowski, z własnej inicjatywy bądź z inicjatywy władz  amerykańskich, bo tego nie wiemy, chciał zlikwidować Telewizję Biełsat  szybko jednak interweniowała Dyrektor Biełsat związana rodzinnie z KOR  Agnieszka Romaszewska-Guzy (uchodzący za autorytet w niektórych  środowiska jej ojciec, Zbigniew Romaszewski, uważał, że na Litwie nie ma  Polaków a są Białorusini). W obronie Biełsatu stanęła Beata Szydło,  która w niektórych naiwnych prawicowych środowiskach jest uważana za  „ten dobry propolski” PiS  . Polska wydaje miliony na telewizję  zajmującą się atakowaniem Łukaszenki, jak i wspieraniem opozycji na  Białorusi, i tej liberalnej, i tej nacjonalistycznej. Na łamach Biełsatu  nie brakowało ataków na Żołnierzy Wyklętych i polskie podziemie  niepodległościowe na terenie dzisiejszej Białorusi. Stanisława  Karczewskiego swego czasu zwyzywał burmistrz Jersey City z pochodzenia  Żyd Steven Fulop. Nie spotkało to się z żadną reakcją polskiego rządu  jak i Karczewskiego. Za to kilka tygodni później Karczewski nabrał  odwagi wobec Renaty Cytackiej - radnej Wilna, zasłużonej działaczki w  obronie polskich szkół na Litwie. Na krytykę Cytackiej, że polskie  państwo nic nie robi w sprawie nowej ustawy oświatowej Karczewski  pogroził palcem, że będzie sprawdzał dokładnie każdy grosz wydany na  polskie organizacje edukacyjne na Litwie, oskarżył bez dowodów, o  nieprawidłowości. Karczewskiemu jakoś nie przeszkadzają miliony wydawane  na Biełsat czy polskojęzyczne media na Litwie. Nie wspominając o  cmentarzach żydowskich. Prezydent Białorusi jest wyjątkowo sprytnym  politykiem i na pewno zwrócił uwagę na dysonans w zachowaniu  Karczewskiego, z pewnością uznał Karczewskiego za równie, „poważnego”  gracza, co liderzy polityczni Gwatemali czy innego Salwadoru.
Polska przy okazji każdego kolejnego zgrzytu na linii Mińsk-Moskwa  powinna dążyć do odbudowania szkolnictwa polskiego. W zamian za  wspieranie Białorusi należy żądać od Mińska budowy co najmniej jednej  polskiej szkoły w każdym rejonie obwodu grodzieńskiego. Można byłoby też  wykorzystać listę biznesmenów i polityków związanych z Łukaszenką,  którzy mają zakaz wjazdu na teren Polski, co się równo zakazowi wjazdu  do krajów UE. Polska powinna dążyć do wymiany jedna osoba z listy  skreślona w zamian jedna klasa polska na Białorusi.
Natychmiast  rząd polski powinien zlikwidować Biełsat a w zamian stworzyć TVP Grodno,  który będzie pokazywał życie kulturalne, społeczne Polaków na  Białorusi. W telewizji takiej powinny być pokazywane transmisje wydarzeń  sportowych zarówno polskich jak i białoruskich, w telewizji takiej  powinny także lecieć polskie filmy w szczególności porządne filmy z  okresu PRL.
Za czasów pierwszego rządu PiS doszło do rozłamu w  Związku Polaków na Białorusi. Władze polskie zamiast załagodzić konflikt  to opowiedziały się jednoznacznie po jednej ze stron. W związku z tym  działacze ZPB, którzy są lojalni wobec władzy Łukaszenki dostali od  polskich władz zakaz wjazdu na teren naszego kraju. Należy natychmiast  skasować taką decyzję niezależnie od poglądów na temat białoruskiego  prezydenta każda osoba poczuwająca się do polskości powinna mieć prawo  wjazdu na teren polski jak i działania na rzecz polskiej wspólnoty na  Białorusi. Państwo polskie jednocześnie rozdaje Karty Polaka wielu  ludziom, którzy nie mają nic wspólnego z polskością, a nawet nienawidzi  Polski (posiadacze Kart Polaka posiadają wiele przywilejów, na które  składają się polscy podatnicy), jednocześnie zabrania wjazdu Polakom z  Białorusi tylko dlatego, że popierają własnego prezydenta czy mają inne  poglądy geopolityczne. Pora z tym skończyć.
Państwo polskie  powinno dążyć do przekształcenia ZPB w organizacje typowo  edukacyjno-kulturalną. W zamian Łukaszenko będzie musiał zalegalizować  ZPB uznawany przez polskie władze jak i dać jej immunitet do działania  na polu edukacyjno-kulturalnym. W ostatnim czasie ZPB poświęca dużo  czasu działalności politycznej. Przed ostatnimi wyborami prezydenckimi  na stronie ZPB pojawił się szereg artykułów popierających  kontrkandydatom Łukaszenki      . Żaden z oponentów Łukaszenki nie  zaproponował nic Polakom, więc nie ma sensu wychylać się przeciwko  Łukaszence narażając się przy tym na potencjalne represje. Prawdziwym  kuriozum było opublikowanie przez ZPB listu o groteskowej nazwie ”Do  przyjaciół Białorusinów”. Wśród sygnatariuszy prawdziwe polskojęzyczne  autorytety'' z KOR i Solidarności jak: Borusewicz, Bujak, Frasyniuk,  Wałęsa, Michnik, Lityński, małżeństwo Wujców, Leszek Balcerowicz . Z  takimi, „przyjaciółmi” to już lepiej prosić o przyłączenie do Korei  Północnej. Swoją drogą warto zapytać całe polskojęzyczne towarzystwo co  zrobiło na rzecz Polaków na Białorusi w szczególności, że wśród  sygnatariuszy jest były Prezydent, Marszałek Senatu.
Zaraz  pewnie pojawią się malkontenci co będą mówić: „no fajnie tak pisać, a  trudniej to zrobić”. Łukaszenko, jeśli chce być przywódcą suwerennego  państwa to jest skazany na politykę wielowektorową, wzmacniając relację z  Polską tym samym ma większy atuty negocjacyjne w rozmowach z liderami  Federacji Rosyjskiej. Przykłady innych krajów pokazują że można. Węgrzy  od transformacji systemu politycznego od razu u zarania niepodległej  Ukrainy wymogli korzystne rozwiązania w szkolnictwie i edukacji, mimo,  że Ukraina miała wtedy 5 razy więcej ludności od Węgier i znacznie  większy potencjał jak teraz. Także na liczniejszych Rumunach Węgrzy od  razu wymogli prawa dla swojej mniejszości. Nawet jak na Węgrzech rządzi  lewica to nie zapomina, o swoich rodakach żyjących zagranicą.
Pora po 30 latach w końcu zacząć politykę polską na Wschodzie, a nie  realizować antypolską Doktrynę Giedroycia. Zasada ta powinna dotyczyć  nie tylko Białorusi, ale i Litwy, Łotwy, Ukrainy

Gall Anonim

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz